Dlaczego wypisuję te wszystkie rzeczy i tu na blogu i tam na Facebooku?? Dlaczego wystawiam moje życie na komentarze często obcych mi ludzi?? Dlaczego się tak uzewnętrzniam??
Bo tak!! Bo lubię!! Bo mogę!! Bo to mi pomaga!!
To oczywiście jedna strona medalu, ale jest też druga.
Skoro już stało się tak, że jeżdżę na tym cholernym wózku i jakoś tam sobie radzę to dlaczego o tym nie mówić.
Odkąd wykaraskałam się z wielkiego doła do, którego wpadłam w momencie kiedy usiadłam na wózek staram się walczyć ze stereotypem osoby niepełnosprawnej, samotnej, zaniedbanej, smutnej, z pilotem w ręku na kanapie czekającej tylko na to, że ktoś przyjdzie pogłaszcze po głowie i powie, że wszystko będzie dobrze. Nie chciałam tak żyć i postanowiłam z tym walczyć, tylko ja wiem jakie to było trudne, ile wewnętrznych walk musiałam stoczyć, żeby być tu gdzie jestem, żeby mój uśmiech był szczery i autentyczny.
I dziś chcę pokazać całemu światu, że niepełnosprawni żyją. Pragną żyć normalnie i im się to udaje.
Jest jeszcze coś. Wszystkim ludziom, których spotkał ten sam los co mnie, że w pewnym momencie życia stanęli przed wielkim murem, za którym nie mogą dostrzec perspektyw na życie. Tym którzy myślą, że wszystko co piękne już za nimi i nic dobrego już ich nie spotka. (Jak ja doskonale znam te myśli.) Pragnę pokazać, że się da. Można żyć pełną piersią, że życie jest piękne mimo wszystko. Można cieszyć się życiem niezależnie od tego jak się człowiek porusza.
można się cieszyć życiem niezaleznie od wielu rzeczy
OdpowiedzUsuńzauważ, że najwieksze marudy z reguły maja lepsze zycie od tych uśmiechniętych i życzliwych
czasem wymaga czasu pozbieranie sie do kupy po kopie od zycia
ale warto walczyc o radość życia:)
pozdrawiam :*
bardzo trudno jest przebić ten, często wiele razy trzeba się od niego odbić, ale zawsze warto :-)
UsuńBrawo Magda! ;) Ludzie problem znajda wszedzie, a tylko wspaniali ludzie nie poddaja sie. Mam taka koleznake i coraz trudniej mi sie z nia kolegowac, bo ona zawsze musi ponarzekac. A to za zimno, a to za goraco, a to dziecko za male, a to za duze. Co innego wyrzucic z siebie prawdziwy problem, chciec o czyms trudnym pogadac, ale takie marudzenie nad niczym bardzo mnie w ludziach wkurza.
OdpowiedzUsuńI fajnie, ze pozakujesz, ze mozna, ze da sie.
też mam taka koleżankę, która jeszcze "cześć" nie zdąży powiedzieć, a już zaczyna narzekać,a w gruncie rzeczy ma cały ogrom powodów do radości ... a ja nauczyłam się cieszyć drobiazgami, bo przecież to w największym stopniu życie składa się z drobiazgów ...
UsuńJasne, że się da! :)
OdpowiedzUsuńi dzięki za takich ludzi, jak Ty, którzy swoim przykładem mobilizują tych, których rzeczywistość być może na chwile przerosła.
mnie też kiedyś ona przerosła, na szczęście ktoś podał mi pomocną dłoń :-)
UsuńChciałam sobie ponarzekać i teraz się wstydzę :p
OdpowiedzUsuńInnym razem :)
Dzisiaj tylko pogratuluję siły przebicia muru.
Narzekaj, jeżeli obiecasz, że potem będzie ci lepiej :-)
UsuńJa popieram całym sercem - pisz i chwal się swoim życiem bo jest czym!
OdpowiedzUsuńkorzystam z życia jak tylko mogę :-)
UsuńJeśli to pomaga i wtedy jest lżej to warto
OdpowiedzUsuńMi pomaga ;-)
UsuńTwoje słowa są baaardzo budujące :) cieszę się, że dałaś sobie rade i masz energie i siłę do dalszej walki i życia. mam nadzieje, że mnie też jej nie zabraknie :)
OdpowiedzUsuńpozdrówka :)
wszystko zależy od Ciebie ... sił i cierpliwości życzę :-)
Usuń...podziwiam Cię, dlatego też tu zaglądam, ale zaglądam też by zaczerpnąć od Ciebie troszkę pozytywnej energii...dzięki, że Jesteś w blogowym świecie!
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Strasznie mi miło i bardzo dziękuję, ale tu nie ma nic niezwykłego ... to po prostu życie.
Usuń