środa, 27 stycznia 2016

Kolejny rozdział "SZKOŁA"

Mam nadzieję, że to już zakończony rozdział. Egzaminy wewnętrzne oczywiście zaliczone z palcem w d....uchu. Państwowy pisemny zdany, a czy państwowy praktyczny to się okaże 30 marca.
Rozdział pod tytułem "SZKOŁA" trwał 5 i pół toku.
Na początku był strach i same obawy, potem okazało się, że trafiłam na super grupę ludzi i dzięki nim szkoła stała się rozrywką. Przez cały jeden semestr chłopaki taszczyli mnie na Ip. ani słowem nie narzekając. A przez kolejne trzy semestry wciągali mnie do szkoły po trzech, ale zawsze schodach. Natomiast klasowe imprezy to zupełnie inny rozdział, ale bardzo pozytywny.
Kolejne dwa lata to administracja i tu to była bajka nie szkoła. Fakt nauki było co niemiara, ale pani która nam wykładała, najlepsza na świecie, no i oczywiście grupa ludzi to tańca i do różańca. No i nie raz razem pobalowaliśmy.   
Za to ostanie półtora roku BHP to koszmar, ludzie beznadziejni, ciągły stres, nerwy. Do tego z reguły w szkole byłyśmy tylko trzy. Ale udało się dotrwałam, skończyłam, jeszcze przede mną tylko jeden ostatni zjazd, to już tylko formalności, wpisy do indeksu i takie tam duperele.

Rozdział "SZKOŁA" uważam za zamknięty. Już nigdy więcej szkoły, choć ja już to mówiłam, ale tym razem moje chłopaki mają przykaz, że jak tylko pomyślę o dalszej nauce to mają mnie przypiąć do kaloryfera i z domu nie wypuszczać.


wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział pod tytułem "PRACA".

No to zaczynam od tych spraw mniej przyjemnych w moim życiu.

Rozdział pod tytułem "PRACA".

No niby nie jest taka zła, mogłabym to robić i nawet bym za bardzo nie narzekała, ale pod koniec roku zmieniłam kampanię. Z jednej strony to dobrze, bo ludzie mili, nikt już na mnie nie krzyczy, nie wyzywa. Teraz na tapecie przedsiębiorcy, a nie zestresowanie i zapracowani lekarze, którzy miałam wrażenie, że wyładowywali na nas swoje frustracje. Niestety zmieniły mi się też godziny pracy i to mi zupełnie nie odpowiada. Kończę teraz o 16:30 i tak cholerka mi dziwnie, bo już prawie ciemno, a za nim coś w domu ogarnę, jakiś obiad, pranie, czy cóś to już jest prawdziwy wieczór i już nic mi się nie chce. Wolałabym wstać wcześnie rano odbębnić swoje i mieć spokój i jeszcze chwilę, żeby pożyć. Piszę odbębnić bo tak to właśnie jest. Praca mało ambitna, wykazać jakoś wyjątkowo się nie można, bez żadnych perspektyw, na stałą umowę też nie ma szans, ciągły problem z urlopami. Pracuję bo to zawsze parę groszy, no właśnie pensja też bardzo mizerna, ale jest i to mi starcza na realizację moich pasji.
No i tyle na ten temat.

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Tęskniliście??

Rany ... wyobrażacie sobie, ze prawie zapomniałam o istnieniu mojego bloga ;-)
A tak poważnie to tyle się działo, że brakowało mi na wszystko czasu.
No tak wydarzyło się wiele, aż nie wiem od czego zacząć, a raczej co wogle napisać.
Może ja się zastanowię i napiszę jutro :-)
Tęskniliście za mną choć troszeczkę??