środa, 30 marca 2016

Dlaczego?? Bo tak!!

Dlaczego wypisuję te wszystkie rzeczy i tu na blogu i tam na Facebooku?? Dlaczego wystawiam moje życie na komentarze często obcych mi ludzi?? Dlaczego się tak uzewnętrzniam??
Bo tak!! Bo lubię!! Bo mogę!! Bo to mi pomaga!!
To oczywiście jedna strona medalu, ale jest też druga.
Skoro już stało się tak, że jeżdżę na tym cholernym wózku i jakoś tam sobie radzę to dlaczego o tym nie mówić.
Odkąd wykaraskałam się z wielkiego doła do, którego wpadłam w momencie kiedy usiadłam na wózek staram się walczyć ze stereotypem osoby niepełnosprawnej, samotnej, zaniedbanej, smutnej, z pilotem w ręku na kanapie czekającej tylko na to, że ktoś przyjdzie pogłaszcze po głowie i powie, że wszystko będzie dobrze. Nie chciałam tak żyć i postanowiłam z tym walczyć, tylko ja wiem jakie to było trudne, ile wewnętrznych walk musiałam stoczyć, żeby być tu gdzie jestem, żeby mój uśmiech był szczery i autentyczny.
I dziś chcę pokazać całemu światu, że niepełnosprawni żyją. Pragną żyć normalnie i im się to udaje.
Jest jeszcze coś. Wszystkim ludziom, których spotkał ten sam los co mnie, że w pewnym momencie życia stanęli przed wielkim murem, za którym nie mogą dostrzec perspektyw na życie. Tym którzy myślą, że wszystko co piękne już za nimi i nic dobrego już ich nie spotka. (Jak ja doskonale znam te myśli.) Pragnę pokazać, że się da. Można żyć pełną piersią, że życie jest piękne mimo wszystko. Można cieszyć się życiem niezależnie od tego jak się człowiek porusza.

piątek, 18 marca 2016

Idealny związek ...

Taaaaaa a my jesteśmy starym małżeństwem ... w tym roku stuknie nam 20 lat po ślubie, a ile przed to już nawet nie chce mi się liczyć. No i niestety kłócimy się jak stare małżeństwo. Zawsze nam się doskonale rozmawiało o wszystkim i o niczym. Wygłupiać się razem uwielbialiśmy, płakaliśmy oboje ze śmiechu. Ostatnio jednak coś dziwnego się dzieje, nie mamy ochoty na wygłupy, rzadko normalnie rozmawiamy. "Co na obiad?". "Co kupić?". Takie tam zwyczajne rozmowy i owszem, ale nic po za tym. Jak tylko próbujemy coś więcej, to zaraz wychodzą jakieś różnice. Punktem zapalnym są jakieś głupoty i oboje wybuchamy. Kiedyś wspólnie spędzaliśmy wieczory, a dziś każde bierze własny komputer i zamyka się w odrębnym świecie. Jakieś takie dziwne odnoszę wrażenie, że mój mąż przestał mnie traktować jak przyjaciela, a wręcz przeciwnie stałam się jego wrogiem. 

wtorek, 15 marca 2016

"Zaufa­nie jest jak skok na bun­gee. Nig­dy nie masz pełnej pew­ności, że nie ur­wie się lina."

Dziwne rzeczy się dzieją.
Ludzie mi ufają, dzieci mnie kochają, a wszystkie zwierzęta się do mnie łaszą.
Z tym ufaniem to żartów nie ma.
Koleżanka uparcie szuka swojej drugiej połówki i ciągle trafia na jakiś dupków. I co?? Mi się w ramię wypłakuje, choć jak na moje oko nigdy jakoś zbytnio bliskimi przyjaciółkami nie byłyśmy.
Niedawno poznałam kobietę, która ma niepełnosprawną córkę, odnalazła mnie na FB i teraz niemalże co wieczór prowadzimy poważne rozmowy o życiu, choć kobieta w spotkaniu oko w oko wydawała mi się trochę szurnięta. Oczywiście podejrzewałam, że to taki mechanizm obronny, ucieczka przed poważnymi problemami i miałam rację.
Oczywiście szwagierka jak tylko głowa ją zaboli to zaraz do mnie dzwoni. 
To jednak nie jest jeszcze takie dziwne, baby mają to do siebie, że lubię się sobie zwierzać.
Dziwne jest to, że zaczęli mi się zwierzać także faceci.
Pracuje teraz przy kampanii 9 osób, ja jedna kobieta i 8 facetów. W pewnym momencie jeden zaczął mi opowiadać jak to go narzeczona zdradziła tuż przed ślubem i oczywiście z ślubu nici.  Drugi mi się zwierzył ze swojej choroby alkoholowej. Trzeci się mi żali, że jest po rozwodzie, a jego była zostawiła go samego z córką.
Z jednej strony to jest miłe, ale z drugiej przerażające.

piątek, 11 marca 2016

Zmiany ...

Na dobre mi te nasze przemeblowania nie wyszły.
"Jak ktoś się pierdołą urodził to kanarkiem nie zdechnie".
Poobijałam się okropnie, nawet nie wiem gdzie i jak.
Na udzie mam potwornie wielkiego siniaka, takiego dużego jeszcze nigdy nie miałam. Całe udo sine i zmienia kolory, dziś jest żółto-fioletowy.
Pod kolanem mam paskudne zadrapanie.
Stłuczona stopa.
I boli mnie lewy kciuk.
Masakra jakaś.
Za to mebelki piękne, pokój odświeżony, nowe firanki w oknie. Zmiany potrzebne są człowiekowi w życiu.

wtorek, 8 marca 2016

Nuda i nie nuda.

Nie no ja to się trochę ponudzić nie mogę.
Pierwszy całkowicie wolny weekend, od szkoły, od myślenia o szkole. Bo wiecie jak to było do tej pory, jak zdarzył mi się jakiś wolny weekend to się napinałam, że trzeba go dobrze wykorzystać, żeby nie zmarnować ani chwili, bo następny taki nie wiadomo kiedy się trafi. No i oczywiście o nudzie i takim prawdziwym odpoczynku na luzie nie było mowy.
No to teraz w prawdziwe wolny weekend załatwiłam sobie robotę. Postanowiłam zmienić meble w pokoju. Dziecko policzyło, że te mamy już 12 lat, no to czas najwyższy. I teraz od piątku mam jeden wielki rozgardiasz w domu. A że teraz meble sprzedają w paczkach i wszystko trzeba sobie samemu złożyć to trochę czasu schodzi. Niby mieliśmy się z tym wszystkim ogarnąć w weekend, ale okazało się, że sklep się zamotał i tylko część przyszło w sobotę, a reszta przyjdzie dziś. No i takim sposobem bujamy się z tym i bujać jeszcze trochę będziemy, bo w tygodniu to nie robota jak się pracę kończy o 16:30.

Dla poprawienia nastroju załatwiłam sobie koncert. Miałam nie jechać bo daleko, bo to w piątek, a ja mam problemy z urlopem, bo miałam trochę wyluzować i przestać się zachowywać jak małolata, ale koleżanka napisała i mnie cholera namówiła. Pół godziny po rozmowie z nią miałam już kupione bilety i odwrotu nie było. Obawiałam się, tylko czy dostanę urlop akurat na ten dzień, ale się udało. Jedziemy 350km. Ja chyba naprawdę oszalałam. Co prawda jeszcze prawie 2 miesiące do koncertu, ale jest na co czekać.

piątek, 4 marca 2016

Chleb pieczony miłością ;-)

Tak się dziś chwalę.
Po wielu próbach i błędach w końcu wyszedł nam perfekcyjny chlebek. Moja babcia zawsze mówi, że prawdziwy domowy chleb, żeby wyszedł musi być pieczony z miłością. No to my dziś z synem chyba się wyjątkowo obdarzyliśmy miłością, bo w końcu wyszedł nam doskonale. Już wiele razy próbowaliśmy, ale zawsze było coś nie tak, a to nie wyrósł, a to klapł potem, a to się za bardzo kruszył, a to był nie dopieczony, a to za mało słony.
Dziś jest idealny i pyszny.
W pełni domowy, zdrowy, bez konserwantów, razowy z mnóstwem przeróżnych ziarenek.
Nie wytrzymaliśmy, musieliśmy spróbować jeszcze ciepłego, z ziołowym masełkiem. Pychotka.
Super z nas duet w kuchni.



czwartek, 3 marca 2016

Mama i syn.

Dialog matki z synem :-)

- Przesuń się, bo skrzydeł nie mam.
- A mogłabyś sobie sprawić Hugokopter.

Taaaa mój dorosły syn, poważny student prawa.

Uwielbiam te nasze głupkowate gadki, czasami nawet bardziej od tych poważnych.


wtorek, 1 marca 2016

Odrobinę rozczarowana.

Dziś byłam na spotkaniu autorskim z pewną kobietą, a że nie lubię hejtowania to nie wymienię jej nazwiska. Choć to nie do końca będzie hejt, po prostu się odrobinę rozczarowałam. Po raz kolejny mogłabym powiedzieć, że telewizja kłamie. Bo w telewizji super babka, taka baba z jajami. Człowiek odnosił wrażenie, że i do tańca i do różańca. Myślałam, że jak pójdę na to spotkanie to będę płakać ze śmiechu, tym czasem pod koniec marzyłam by już skończyła mówić. Tak sobie po prostu gadała trzy po trzy bez ładu i składu. Powtarzała historie po trzy razy. No ale zrzucam to na barki jej podeszłego wieku, bo też sama mówiła, że jest taka stara iż bardziej starym już być nie można. Oczywiście kokieteryjnie przesadzała. Ja mam starsze babcie i tak szczerze chyba wolę je słuchać, ciekawiej mówią choć nie są celebrytkami. A może to wina organizatorów, bo myślę, że ciężko jest tak po prostu samemu mówić do tłumu.
Jakiś czas temu byłam na spotkaniu autorskim ... i tu wymienię nazwiska, bo było naprawdę kapitalnie ... Jerzego Bralczyka i Michała Ogórka. Na scenie toczyła się rewelacyjna rozmowa dwóch mężczyzn. Trochę tak pół żartem, pół serio. Było z czego się pośmiać, ale też i były chwile zadumy. Człowiek po wyjściu z tego spotkania miał poczucie świetnej rozrywki, ale spotkanie też skłaniało do przemyśleń. No ale to było dwoje ludzi, którzy prowadzili se sobą dialog, od czasu do czasu zwracając się do publiczności.
Moim skromnym zdaniem, jakby był z tą panią któryś z panów, z którymi rozmawia w TV też byłoby bardzo ciekawie.