Uwielbiam takie święta, bez napinki, całkowicie na luzie. Wszystko co miałam do zrobienia robiłam na spokojnie stopniowo przed świętami. Potem dbałam by się nie nabrudziło. Jeżeli chodzi o gotowanie to też prawie wszystko zrobiłam wcześniej, pomroziłam (pani o rewolucji by się to pewnie nie spodobało). Byłam przed świętami strasznie wyczerpana emocjonalnie, nie chciałam jeszcze do tego wszystkiego zasiąść do stołu zmęczone fizycznie. No i takim to sposobem w święta wypoczywałam. Całą rodziną zasiadaliśmy wieczorami i oglądaliśmy filmy, potem musieliśmy o nich trochę podyskutować i kończyło się to snem tak koło 2 w nocy, ale to nie był problem, bo rano można było dłużej pospać. (Uwielbiam długie nocne dyskusje z synem, cholera fajne mam dziecko. Wiem, wiem dla każdej matki jej dziecko jest najlepsze, ale mój syn jest naprawdę super chłopakiem i do tego wszystkiego przystojnym). Raz przydarzył mi się nawet kac, po prostu siedziałam na podłodze i piłam wódkę z kieliszka, na luzie, to też była w pewnym sensie forma rozluźnienia organizmu.
I tak właśnie minął mi ten ostatni tydzień roku.
Jutro już sylwester!
Jestem ciekawa jaki będzie ten nowy rok, bo ten kończący się był dla mnie dobrym rokiem. Może trochę męczącym, pełnym wrażeń, niestety nie zawsze tych dobrych, ale mimo wszystko to był dobry rok. Poznałam trochę fajnych ludzi, nabrałam nowych doświadczeń życiowych. Trochę z niej perspektywy spojrzałam na moje życie.
Życzę wam i sobie dobrego roku 2014r.