poniedziałek, 27 października 2014

Zagubiona w czasoprzestrzeni!!

"Do wszys­tkiego, co czy­nisz pot­rze­ba ci od­wa­gi. 
Ja­kikol­wiek kurs obie­rzesz, zaw­sze znaj­dzie się ktoś, kto ci po­wie, że idziesz w złym kierun­ku, zaw­sze po­jawi się po­kusa myśle­nia, że Twoi kry­tycy mają rację. 
By nak­reślić kurs działania i zreali­zować go do końca, pot­rze­ba Ci od­wa­gi żołnie­rza. Również czas po­koju po­siada swe zwy­cięstwa, ale mogą ich za­koszto­wać tyl­ko ludzie odważni. "
Ralph Waldo Emerson

wtorek, 21 października 2014

"Wszystko wydaje się dalekie, gdy stoimy w miejscu."

Już wiem o co chodzi, to znaczy zawsze wiedziałam, tylko czasami strasznie trudno mi się do tego przyznać.
Przytłacza mnie fakt, że ja dorosła kobieta. Żona, matka dorosłego już syna nie mam swobody w działaniu. Czasami czuję się jak małe dziecko we mgle. Chciałabym rano móc wyskoczyć po bułki do piekarni, porozmawiać z panią sprzedawczynię chociażby o pogodzie. Wyskoczyć na kawę z koleżanką, po szlajać się po sklepach. Żyć od tak po prostu. Niestety wszystkie te zwyczajne rzeczy muszę dobrze rozplanować. Muszę dostosować się do planu dnia mojego męża i syna, bo to dzięki nim mogę wyjść z domu i do niego wrócić. Pracowałam przez jakiś czas i było mi z tym bardzo dobrze. W końcu czułam się jak pełnowartościowa kobieta. Zmęczona jak cholera, bo wszystko co do tej pory robiłam sobie do południa na spokojnie musiałam zrobić po pracy na szybko. Wiem jednak, że praca na pełnym etacie jest póki co nie możliwa. Pracę jaką teraz znalazłam jest to praca zdalna, w domu przy komputerze. Cieszę się, że ją mam, może podniesie to moją samoocenę. Analityk to tak dumnie brzmi. No a po za tym każdy grosz się liczy. Ale to nie jest to, o czym marzę. Mam pracę, a nadal siedzę w domu i gadam do szklanego ekranu.
I wyobraźcie sobie, że przed normalny życiem blokuje mnie 7 schodów. Tylko, a dla mnie to aż.

czwartek, 16 października 2014

"Życie zmusza człowieka do wielu czynności dobrowolnych."

Mam pracę ... nową.
Nieco dziwna ta moja praca, ale jak dla mnie idealna. Muszę tylko trochę swoje życie przemeblować na nowo i będzie super. Nie uwierzycie znowu jest to praca związana z motoryzacją. Po mojej ostatniej pracy w warsztacie samochodowym, myślałam, że nigdy już mnie to powiązanie nie spotka. Jednak życie jest pełne niespodzianek. Nic się oczywiście u mnie nie zmieniło w kwestii wiedzy o autach, nadal je rozróżniam po kolorach. Choć dziś na tapecie miałam motory, albo motocykle, nie ważne, w każdym bądź razie konie mechaniczne na dwóch kołach. Muszę przyznać, że trochę mnie to bawi, jednakże mam nadzieję, że to praca na dłużej niż tylko na okres próbny.

poniedziałek, 13 października 2014

Panie ministrze Arłukowicz powinien się pan wstydzić!!!

Dawno nic mną tak bardzo nie wstrząsnęło.

Duży szpital, w naszym lokalnym świecie uchodzi za  bardzo dobry i fachowy, ale to co tam poczułam i zobaczyłam wstrząsnęło mną dogłębnie. Jeszcze dobrze tam nie weszłam, a już chciałam uciekać. Od samego wejścia odrzucił mnie smród, nie powiem brzydki zapach, bo to był smród nie z tej ziemi. Często bywam w szpitalach i to fakt, że każdy ma swój specyficzny zapach, ale tam śmierdziało głębokim PRL-em. Żeby dotrzeć tam gdzie miałam badania, musiałam przebrnąć przez dwa odziały, bo tylko tam była winda.
Odział ortopedyczny - no to pomyślałam taki oddział dla mnie, skorzystam z toalety, bo gdzie ma być odpowiednia jak nie tu. Pytam pani, gdzie znajdę przystosowaną toaletę dla niepełnosprawnych, pani patrzy jak na kosmitę, "ale my tu takiej nie mamy, jest tylko normalna". To co w tej "normalnej" zobaczyłam na pewno normalne nie było. To był istny dramat. Kafelki ze ścian odpadały, armatura brudna, żółta, rdzawa. Nie dlatego, że nie myta, dlatego, że tak stara. Normalnie aż się człowiekowi nie dobrze robiło.
Dotarłam w końcu na trzecie piętro, odział rehabilitacyjny - no też jakby dla takich jak ja. Znowu zaczepiam jakąś panią i zadaję to samo pytanie i ponownie poczułam się jak kosmita. "A pani chodzi o uchwyty?" No zdębiałam ci ludzie jakby nie widzieli o czy mówię. I zobaczyłam kolejny dramat. Brud, syf i ubóstwo. Z ram okiennych odchodziły niegdyś pewnie białe teraz brązowe płaty farby. Na ścianie wielki napis "PO SKORZYSTANIU Z TOALETY UMYJ RĘCE", ale mydła i jednorazowych ręczników ni hu hu. I ten potworny odór. 
Do żadnej z toalet nie wjechałam, musiałam załatwić się przy otwartych drzwiach kabiny, a uchwyty to jedno co tam było w miarę z naszej epoki. 
Opisałam tu tylko toalety, bo przy moim schorzeniu to jest dla mnie naprawdę ważne, jak nie najważniejsze, ale cały szpital wołał o pomstę do nieba. Na podłogach łatane, stare płytki PCV, ściany obdrapane. Dramat, dramat i jeszcze raz dramat.

Panie ministrze Arłukowicz wstyd i to w pana mieście!!!!!!!!!!

PS: Pani doktor cudowna, złego słowa nie powiem. Badanie zrobione z ogromnym zrozumieniem, profesjonalnie i na szczęście nic złego nie wykryto. Sprzęt też wyglądał na profesjonalny i nie zabytkowy. Ale współczuję tym którzy tam pracują i pacjentom, którzy muszą tam zostać na dłużej.

wtorek, 7 października 2014

"Książka - pocieszycielka w smutku, towarzyszka w samotności, najlepszy przyjaciel, chleb żywiący umysł i duszę."


Uwielbiam godzinę 16.
W domu wszystko zrobione. Sprzątnięte, uprane, chłopaki nakarmione, po obiedzie ogarnięte i mogę w końcu podetknąć z ulgą. Zawijam się w koc z gorącą herbatą obok i książką w ręku. Mogę spokojnie zatopić się w lekturze. Nie mam ochoty na rozmowy. Książka to ostatnio jedyna moja rozrywka. Nic tak nie cieszy jak popołudnie z jakimś czytadłem. Czasami jest to zwykłe mdłe romansidło, innym razem jakiś kryminał, a może utwór literacki wyższych  lotów. Nie ważne aby czytać. Śmieję się, płaczę razem z bohaterami. Zawsze czytałam, ale teraz tylko w ten sposób potrafię odnaleźć równowagę psychiczną. A może wręcz przeciwnie, zaczynam świrować?? 

środa, 1 października 2014

Matka Chrzestna :-)

Powinnam teraz skakać z radości. I gdzieś tam głęboko w sercu skaczę. Strasznie ciężko wykrzesać mi tą radość na zewnątrz.
Parę miesięcy temu moja przyjaciółka urodziła córeczkę. Bardzo długo na nią czekała. Malutka pojawiła się, kiedy już zaczęła wątpić w to, ze kiedykolwiek zostania mamą. Radości nie było końca jak się okazało, że jest w ciąży. Moja kochana przyjaciółeczka oszalała, świat po za małą nie istnieje. Doskonale ja rozumiem, jestem matką, wiem jak bardzo kocha się własne dziecko i jak dużo można dla dziecka poświęcić. Brakuje mi naszych wielogodzinnych rozmów, wariactw, babskich wieczorów. Ale cieszę się ogromnie z jej szczęścia.
Parę dni temu poprosiła mnie o zostanie matką chrzestną. Zaskoczyła mnie bardzo, bo fakt, ze nasza przyjaźń trwa ponad 20 lat, ale ma siostrę, braci, więc zupełnie się nie spodziewałam. Nie byłabym sobą, żebym się nie zaczęła zamartwiać czy podołam. Dam z siebie wszystko. I widzę w tym dla siebie światełko w tunelu.
Chciałabym w tej chwili cieszyć się bardziej.