piątek, 27 lutego 2015

Jaka jestem naprawdę :-)

Żeby nie było, że ja tylko chodzę i smęcę. Wręcz przeciwnie, uśmiecham się, szeroko i bez ustanku się uśmiecham. Moim uśmiechem staram się zaklinać rzeczywistość. Korci mnie, żeby wstawić tu moje fotki z chłopakami z zespołu. Tam byłam potwornie zestresowana, ręce mi się trzęsły, słowa więzły w gardle, zdecydowanie nie byłam sobą, ale uśmiechałam się jak zawsze. Na wszystkich zdjęciach gościł mój uśmiech. Ale kiedyś obiecałam sobie, że nigdy na bloga nie będę wstawiała moich własnych zdjęć. Z założenie jest anonimowy. Oczywiście imię i wszystkie wydarzenia są prawdziwe, ale staram się unikać imion innych, nazw miejscowości itd. W sumie to nie wiem dlaczego, ale tak wolę. Są też tu osoby które znają mnie na FB, a tam mam mnóstwo fotek.
A tak swoją drogą to jestem ciekawa jak sobie mnie wyobrażacie??

czwartek, 26 lutego 2015

Ach to życie ...

Przyszłam sobie ponarzekać ... bo gdzie jak nie tu. Choć tak naprawdę nie wiem na co.
hmmmm Nienawidzę mojego domu. Dziwnie się w nim czuję. Mówią "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej" w moim przypadku to zupełnie nie działa. A im lepiej jest mi gdzieś po za domem, tym gorzej mi się do niego wraca. Ostatnio stwierdziłam, że wszystko jest lepsze od siedzenia w domu i nawet do szkoły biegnę jakbym dostała skrzydeł. Po moich ostatnich wojażach, bujaniach w obłokach, przebywaniu wśród wspaniałych ludzi, powrót do domu był bardzo bolesny. Zawsze po powrocie do domu, po paru dniach przyzwyczajałam się do rzeczywistości i jakoś tam było. Teraz jakoś nie mogę wrócić do normy. Już marzę o wakacjach. O tym by znowu znaleźć się w lepszym świecie z dala od domu. Im dalej tym lepiej.


poniedziałek, 16 lutego 2015

"Szkoda tych pięknych marzeń, które już się spełniły!"

No i co?? No i teraz mi smutno!!

Bardzo dawno nie byłam taka szczęśliwa. Nie pamiętam czy kiedykolwiek tak bardzo spełniło się moje marzenie. Może go to głupie, ale czułam się jakby mi ubyło lat. Choć towarzyszyło mi ogromne napięcie. Rozglądałam się dookoła i przytłaczała mnie panująca młodość. Nie potrafiłam się wyluzować i bawić się na całego. Zdecydowanie nie byłam sobą.
Przed wyjazdem syn mnie się spytał "za co ty ich tak lubisz??" "Za energię, za tamten dzień" syn już wiedział, nic więcej nie musiałam tłumaczyć. Bo to był jeden z tych dni kiedy człowiek życie przytłacza, życie ciąży, psychika siada. Ze sceny dostałam od nich mnóstwo energii, która trzyma mnie do dziś. Bo tak to jest kiedy człowiek chce się zakopać pod ziemię i już nie wychodzić i nagle coś usłyszy i wszystko się zmienia. Wtedy stchórzyłam, nie podeszłam. Teraz na zjeździe podeszłam do każdego, z każdym zamieniłam parę słów. Mam zdjęcia i autografy. Bardzo chciałam też powiedzieć, jak wiele mi dali, że to nie jest takie zwykłe bycie fanką. Niestety nie było warunków na poważne rozmowy.

A potem musiałam wrócić do rzeczywistości. Wróciłam do mojego zapyziałego mieszkania. Rano wstałam do nudnej pracy. I dopadł mnie smutek. Z jednaj strony jestem szczęśliwa, że to się wydarzyło, a z drugiej wielki żal, że być może już nigdy nic tak cudownego nie przeżyję.

środa, 11 lutego 2015

"Puknąłby się człowiek czasem w czoło, ale nie zna kodu."

Istne szaleństwo. Rany ile ja mam lat?? Ostatni raz tak mnie powaliło jak miałam 16 lat i zakładałam fan club Papa Dance "Nietykalne". Moje chłopaki mają mnie już dość i Eneja też. Już mi nie pozwalają głośno słuchać ich nowej płyty. Mam nakaz słuchania ich tylko i wyłącznie przez słuchawki. A w piątek jadę na zlot Enejowy do Olsztyna. Mój maż już się boi tego wyjazdu, bo ja naprawdę dostałam świra. Ja natomiast boję się rozczarowania. Mam taki charakter, że we wszystko strasznie się angażuję i potwornie przeżywam. Na koncercie dostałam ogromną dawkę energii. Po koncercie speniałam i nie podeszłam. Przeraziła mnie średnia wieku fanek, tak około 12 lat, gdzie tam ja. Potem trochę poczytałam, pooglądałam, posłuchałam i mnie wzięło kompletnie. Kiedy wysyłałam zgłoszenie na zlot serce szalało. Wariatka, wariatka, wariatka sobie myślałam i w duszy powtarzałam "no gdzie, nic z tego". A jednak, dostałam zaproszenie. O rany!!!!!!!! Teraz też średnia wieku nie wiele większa niż na koncercie, większość do gdzieś tak koło wieku mojego syna i w tym wszystkim ja i mój maż. Wapniaki.
Zawsze powtarzam "trzeba świrować, żeby nie zwariować". Mimo że nie jest łatwo staram się tego trzymać, bo żeby nie moje szaleństwa dawno by mnie nie było na tym świecie. Ale teraz przeszłam sama siebie. Jadę ponad 500 kilometrów, żeby spotkać się z moimi idolami. I wiecie co?? Wszystko było by oki, żeby ci moi idole byli z mojego pokolenia. Ale zamierzam nie myśleć ile mam lat w metryce, zamierzam się dobrze bawić. I tego się będę trzymać.

 

poniedziałek, 2 lutego 2015

"Do­rosłość to nie ilość przeżytych lat. Do­rosłość to ilość od­ro­bionych za­dań do­mowych za­danych przez nau­czy­ciela o imieniu Czas w szko­le życia… "

Całe wieki mnie tu nie było. Życie mnie przywaliło. Strasznie krótka stała się doba. Mogła bym tu zacytować słowa piosenki Bajm "nie mam czasu na sen, nie mam czasu na sex, wciąż od życia chcąc więcej".
Ostatnio dużo myślę o tym ile mam lat i jak powinnam w związku z tym być. Kiedy byłam dziec­kiem, marzyłem o dorosłości, a te­raz marzę o tym, aby choć przez jedną, krótką chwilę prze­nieść się w krainę młodzieńczości. Chciałabym móc myśleć, ze jeszcze wszystko przede mną, a ja już duży kawałek życia mam za sobą. Co ja w tym życiu osiągnęłam, co ciekawego zrobiłam?? Ciągle mi się głupoty głowy trzymają. Ostatnio nawet zrobiłam coś szalonego, mam wrażenie, że to najbardziej szalona rzecz w moim życiu. Będę spełniać swoje marzenie i mam nadzieję, że nie zrobię z siebie kompletnej idiotki. Dziwnie się jakoś z tym czuję. W moim wieku to ja powinnam siedzieć spokojnie w domu i zacząć myśleć już o wnukach. Co prawda mojemu synowi się nie spieszy i chwała mu za to, ale jakby nie było to już bliżej niż dalej. A rozrywka to ewentualnie kino, jakaś domówka ze znajomymi w moim wieku. Cholera nie ja tak nie chcę, ja chcę się bawić, cieszyć życiem. Straszne jest uczucie, kiedy człowiek się łapie na tym, ze wszyscy są od ciebie młodsi. A ja mam 100 lat doświadczenie, 19 lat w sercu tylko ta cholerna metryka wszystko psuje. Tylko mi nie mówcie, że mam w metrykę nie patrzeć.