piątek, 24 czerwca 2016

Na chwilę ...

Ja tak tylko na chwilę.
Muszę się wam pochwalić.
Dostałam dziś umowę, mam pracę do końca roku. ufffffff parę miesięcy spokoju, zacznę się martwić pod koniec listopada.
Nawet nie wiecie jak się cieszę.
Spokojnie mogę planować wakacje. Urlop zaklepany i już wiem, że kasy też mi nie zbraknie.

PS: Ale nam lato dowaliło co?? Ja uwielbiam lato, ale tym razem przesadziło!! Dziś o 10 rano, na parapecie, na słońcu miałam 42 stopnie. Nie przesadzam, no chyba, że moja stacja pogodowa zwariowała.

piątek, 17 czerwca 2016

Szczęśliwa :-)

No to chyba mam pracę ... nie kazali mi wykorzystać urlopu do końca umowy, więc chyba będę miała nową. Moja bezpośrednia przełożona mnie o tym zapewnia, nawet zrobiłyśmy plan urlopowy na wakacje. W lipcu tydzień i w sierpniu dwa tygodnie. Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu, bo dzięki temu będę mogła zaliczyć 8 koncertów i mam też nadzieję dostać zaproszenie na zlot fanów. Biletu już kupione, hotel zarezerwowany. Wiem wariatka jestem i bardzo mi dobrze z tym wariactwem. Udało mi się też załatwić 7 dniowy turnus rehabilitacyjny w Międzywodziu. Pal licho rehabilitację, ale w końcu może uda mi się naprawdę wypocząć. Cholerna ze mnie szczęściara, wszystko udało mi się zaplanować tak jak to sobie wymarzyłam.
Z jednej strony nie mogę się już tego wszystkiego doczekać, a z drugiej to wiem, że jak już się doczekam to te piękne chwile tak szybko miną, więc niech ten czas oczekiwania trwa.

wtorek, 14 czerwca 2016

Uczciwość, czy głupota??

No dobra koniec tego pitu, pitu, trzeba wrócić do rzeczywistości i problemów dnia codziennego.

Powiedzcie, czy tylko mi się zdarzają takie dziwaczne rzeczy??
Wyobraźcie sobie moja firma wypłaciła mi w tym miesiącu dwa razy pensję. Wchodzę na konto, patrzę, patrzę i oczom nie wierzę. Zdębiałam. Jedna pensja normalna jak co miesiąc, druga nieco wyższa. Zaraz do szefowej, a ona na to, że ta wyższa to OK, bo ona w tym miesiącu wnioskowała o premię dla mnie, ale skąd ta druga to nie ma pojęcia. No to ja uczciwie za telefon i dzwonię do kadr. Tłumaczę panu, z czym dzwonię, on przekazuje sprawę jakiejś kobiecie. I jak usłyszałam rozmowę w tle to pożałowałam, że jestem tak cholernie uczciwa. "No co ty dostała dwie wypłaty, to niech na lody idzie" i tu słyszę szyderczy śmiech. Po godzinie pani dzwoni i śpiewa już inaczej, kaja się, dziękuje za uczciwość i niemalże błaga, żebym im tą wypłatę bez premii zwróciła. Oczywiście nie umiałabym postąpić inaczej, niemalże od razu zrobiłam przelew zwrotny. Ale czuję po tej całej sytuacji jakiś dziwny nie smak. Nawet nie potrafię się cieszyć z tej premii, którą dostałam na wyraźną prośbę mojej osobistej szefowej za dobrą pracę.

PS: 16 czerwca będę już pewna, czy mam dalej pracę. Mam zaległy urlop i jakby nie mieli ze mną podpisać nowej umowy to tego dnia musiała bym dostać urlop żeby go wykorzystać do końca umowy, bo firma nie wypłaca ekwiwalentu. Z tego co się już zorientowałam, to paru osobą już kazali wybrać urlop do końca i już nie przydzielają im nowych zadań, a ja w poniedziałek miałam całkiem nowe szkolenie do nowej kampanii i ostro teraz na niej działam. Więc chyba powinnam być dobrej myśli.

sobota, 11 czerwca 2016

Ja i Idol ;-)

Madzia wpatrzona w swojego idola jak w obrazek :-) choć mój syn twierdzi, że to on wygląda jak wpatrzony we mnie. Mniejsza o to.
Tak mnie zastanawia, czy mój mąż mnie jeszcze kocha?? Jak on by się patrzył tak na jakąś kobietę, to by mnie chyba szlag trafił, a na pewno nie było by mi to obojętne. A jego nie dość, że to wcale nie rusza to jeszcze sam to zdjęcie zrobił i się zachwyca, że jest takie super.
Myślicie, że szukam dziury w całym??
PS: Nie mniej jednak jestem cholernie szczęśliwa :-)

wtorek, 7 czerwca 2016

Idiotką być ...

Nienawidzę jak się ze mnie robi idiotkę i to tylko dlatego, że jeżdżę na tym pieprzonym wózku.
Nauczyłam się z tym wózkiem żyć. Nie zawsze jest kolorowo, ale da się żyć w miarę normalnie. Dawno już z tego powodu nie płakałam, a ostatnio poryczałam się jak głupia (oczywiście w domowym zaciszu), ale było mi tak cholernie przykro, że łzy same leciały.
Otóż, dzwonie do MOK-u organizującego koncert, zawsze to robię, żeby dowiedzieć się jaki jest teren, czy się dostane i takie tam. Zawsze też grzecznie dopytuję się czy jest możliwość, żeby mnie wpuścili pod scenę, przed barierki. No i ostatnio też dopytałam, pani bardzo miła, że oczywiście, że nie będzie problemu, ba nawet zrobią mi wejściówki jako "gość", wzięła nasze dane i poprosiła, żebyśmy je przed koncertem odebrali. No to odebraliśmy, pani "do zobaczenia pod sceną, mam nadzieję, że będzie super zabawa" i takie tam. Byłam bardzo happy, taka super organizacja.
Aha ... tuż przed koncertem idę do ochrony, która mi mówi, że w żadnym wypadku nie mogę stanąć pod sceną ze względów bezpieczeństwa. A owa pani mi proponuję, żebym weszła za barierki i stanęła za sceną. No tak koncertu od tyłu to ja jeszcze nie oglądałam, pani jeszcze dodaję, że postawią mnie koło namiotu Enej. No super, ja może jestem fanką, ale co mi po tym ich namiocie, mam wdychać ich zapach, nie wiem a może spijać po nich wodę?? Cholera nie wiem, to miał być jakiś bonus?? Ja do cholery na koncert przyjechałam.
Wiecie co w tym wszystkim było najgorsze, że wyszło na to, że oni chcieli zrobić mi grzeczność, a ja tej ich grzeczności nie przyjęłam. Ja się nie pcham, bo jestem niepełnosprawna, na wózku i mi się należy. Jeżeli mi od razu mówią, że nie ma możliwości, żebym stanęła przed bajerkami, nie mówię, że ja muszę. Po prostu przyjeżdżam na tyle wcześnie, żeby zająć sobie odpowiednie miejsce, żeby nie tylko słyszeć, ale i dobrze widzieć. Zdarzało się, że 4 godziny stałam i czekałam. Teraz też byłam na miejscu już o 15 (koncert o 21), byłam na próbie, a potem poszliśmy na miasto. Uznałam, że skoro mamy te wejściówki to nie ma sensu tam sterczeć. No i kiedy przyszłam spokojnie przed koncertem, był już spory tłum i mało widziałam. Dla mnie drugi rząd to już porażka, oglądam wtedy tyłki ludzi przede mną. Miłe to to nie jest.
Po za tym ochrona twierdziła, że to dla mojego bezpieczeństwa. Bezpieczna byłam w tym tłumie hmmmm. Prawie zostałam rozdeptana, nie wspomnę ile razy dostałam po głowie, a ochrona nawet nie drgnęła. W duszy to mieli. Stanęli przed barierkami i patrzyli jak wół na malowane wrota.
Ale po raz kolejny przekonałam się, że jestem fanką super zespołu. Najpierw menadżer próbował przekonać ochronę, nie udało się, ale naprawdę walczył. Natomiast po koncercie basista przed tłumem ochraniał mnie własnym ciałem.