sobota, 27 czerwca 2015

Cieszmy się chwilą ... bo nie wiadomo co nas czeka jutro.

Idzie człowiek ulicą, przewraca się, uderza tyłem głowy o krawężnik i już nigdy życie nie będzie takie samo. Jedno potknięcie wywraca do góry nogami życie całej rodziny.

Byłam na charytatywnej imprezie, na której zbierano pieniądze na rehabilitację człowieka, który właśnie po niby zwykłej, niewinnej wywrotce jest w śpiączce. Niestety nasze państwo postawiło na nim krzyżyk, cały obowiązek opieki i rehabilitacji spadł na żonę, która została z problemem sama dodatkowo z dwójką małych dzieci (roczek i 4 latka). Na szczęście człowiek ma również przyjaciół, którzy zorganizowali tą imprezę. W całym tym nieszczęściu serce się radowało jak nas miejski stadion zapełniał się ludźmi. Najstarsi mieszkańcy nigdy nie widzieli na ów stadionie tylu ludzi. Był mecz, były występy, były licytacje.
Cudownie, że w tym całym naszym polskim malkontenctwie potrafimy jak trzeba się zjednoczyć i pomóc.

wtorek, 23 czerwca 2015

Nuda błogosławieństwo, czy przekleństwo??

Co ja robiłam w domu jak nie pracowałam??
Od piątku do dziś mam urlop, zupełnie mi on nie potrzebny, ale musiałam go wykorzystać do końca miesiąca, czyli do końca umowy.
W piątek miałam wieczorem imprezę, więc po zwykłych domowych czynnościach, przyszły przygotowania do imprezy i czas jakoś zleciał.
Weekend no to weekend.
W poniedziałek miałam do załatwienia parę spraw, więc dzień też przeleciał.
Ale dziś jest jakaś masakra. Mąż w pracy, syn na uczelni, a ja o 12 już miałam zrobiony obiad, pranie wyprane, powieszone, wszystko inne ogarnięte. Zupełnie nie wiem co mam ze sobą zrobić.
Jednak to prawda, że im człowiek ma więcej zajęć tym lepiej potrafi się zorganizować.

PS: Podpisałam umowę na kolejne trzy miesiące, więc nuda mi nie grozi :-)

czwartek, 18 czerwca 2015

"Polaków portret własny ..."

Nawiązując do poprzedniego wpisu "dziwny jest ten świat" dziś kolejny z cyku dziwactwa.
Polak to dziwny człowiek. Bierze urlop i zamiast pojechać na wakacje, wypoczywać, napawać się widokami itd. Polak co robi?? Bierze urlop i robi remont.
I w ten oto sposób jestem otoczona remontami. Oszaleć można atakują mnie wiertarki, szlifierki, młotki i tego typu hałasujące ustrojstwa. Z każdej strony, z dołu z góry, bliżej, dalej. Naprawdę nie przesadzam. Wczoraj po południu te remonty osiągnęły apogeum. Myślałam, że oszaleję. Nie słyszałam własnych myśli. Nie szło poczytać, posłuchać muzyki, obejrzeć telewizji. Normalnie miałam ochotę zacząć wyć. W normalnych warunkach pewnie spakowałabym książkę i uciekła z domu do jakiegoś cichego parku. Ale syn na uczelni, mąż w pracy, a ja w hałasie. Uroki mieszkania w kołchozie.
Dziś od samego rana powtórka z rozrywki.
Jutro mam pierwszy wolny dzień od miesiąca, będę mogła się w końcu wyspać, jestem ciekawa do której będzie mi dane pospać.

wtorek, 16 czerwca 2015

"Dziwny jest ten świat ..."

Dziwny ten rok.
Dziwna była zima. Taka zima nie zima.
Dziwna była wiosna. Tama niby wiosna, a nie wiosna.
Dziwnie zaczyna się to lato. Jednego dnia upał innego zimno. Jednego ciepło, a ponuro.
I dziwna jestem jakaś JA. Taka JA jakby nie JA.
Problem goni problem, a ja z uśmiechem idę przez życie. Śpiewam tak, że szczury z piwnicy uciekają, a że mieszkam na VII piętrze to pięknie muszę śpiewać :-) Ale wiecie co?? Ma to w nosie. Powyciągałam moje wszystkie czarne cuchy z szafy (bo czarny niby wyszczupla), kupiłam sobie nową maszynę, kolorowe materiały i będę je przerabiać. Tu naszyję kwiatka, tam zrobię kolorową lamówkę, do spódnicy doszyję kwiaciastą falbankę. Nawet na moje nowe czarne buty naszyłam białe kokardki. To, że nie mam figury modelki nie ukryję pod czarnymi ciuchami, a jak się komuś nie podobam to niech się nie patrzy.
Ja mam lato w głowie i dobrze mi z tym :-)

niedziela, 14 czerwca 2015

Wakacje :-)

Pochwalę się :-) właśnie zakończyłam rok szkolny, średnia doskonała 5,1. Choć pozostaje niedosyt bo się tak zastanawiam czy umiem na tyle, czy tylko jestem po prostu wyszczekana. Jeszcze tylko jeden semestr i zakończę edukację na dobre.
To był bardzo ciężki rok, głównie ze względy na ludzi, jak do tej pory trafiałam na super grupę niestety tym razem było fatalnie. To mnie zdecydowanie wyleczyło z dalszej nauki. Może i dobrze, 6 lat bez wolnych weekendów to już wystarczająco.
Szkoda tylko, że brak urlopu w te wakacje, ale mam nadzieję na kilka fajnych krótkich weekendowych wypadów. 

sobota, 13 czerwca 2015

Gwiazdy, gwiazdki, gwiazdeczki ...

Taaaaaaaa długo by opowiadać ... zawiodłam się na pewnej gwieździe. Naprawdę się zawiodłam. Babka w TV super, wydawało by się równa babeczka, taka szczera. Bardzo się cieszyłam na ten koncert. Rzeczywistość okazała się bardzo ponura. Zero zdjęć, autografów, generalnie jedna wielka olewka. To z tymi zdjęciami to trochę ją rozumiem, bo wyglądała fatalnie, jakby wpadła na koncert między sprzątaniem kuchni, a łazienki. W TV to styliści i makijażyści nieźle nad nią pracują. Owa wielka gwiazda wykazała ogromną ignorancję i kompletny brak szacunku dla ludzi dzięki, którym ma co dać dzieciom jeść.

Ale żeby nie było tak źle to miałam okazję na małą, pozytywną pogawędkę z inną gwiazdą. Młodziutka dziewczyna, może jeszcze nie zepsuta przez  tzw. show-biznes. Ale w tym wypadku było zupełnie odwrotnie niż w w/w. Oglądając ją w TV myślałam przemądrzała małolata. Przeżyłam miłe zaznaczenie, okazała się sympatyczną dziewczyną. I tu wymienię jej imię ... Dziękuję  Margaret a może po prostu Małgosiu ;-)

poniedziałek, 1 czerwca 2015

"Bo w życiu chodzi o ty, by dać sobie radę."

Pytają się mnie co mi tak odbiło na stare lata, żeby jeździć za jakimś zespołem na koncerty. Zdjęcia, autografy, szaleństwo.
Po prostu było mi to potrzebne. Problem gonił problem, a ja nic nie mogłam poradzić. Bezradność mnie zabijała. Popadałam w coraz większy dół. Coraz częściej zamykałam się w czterech ścianach, unikałam ludzi. Zatapiałam się w książkach. Czytałam po trzy, cztery książki tygodniowo i to nie byle jakie bo takie po 600 stron. Na wszelki dodatek czytałam coraz to bardziej dołujące książki. Oczywiście czytanie jest super, ale ja już nie czytałam dla przyjemności, tylko po to by zabić czas, żeby szybciej leciał dzień za dniem. Nie wiedziałam dokąd zmierzam. 
I nagle taki strzał!!!!!!
Nie wiem co jest w tej muzyce, ale mi daje kopa. Na koncertach zapominam o problemach, całkowicie się wyłączam. Przez te dwie godziny jestem tam na scenie i ogarnia mnie dzika euforia. Ładuję baterie, czerpie energię. Ja po prostu musiałam znaleźć sobie w życiu coś co daje mi się całkowicie wyluzować, coś co naprawdę bawi i cieszy.
Ludzie w kryzysowych stacjach, żeby zapomnieć np. piją, zażywają jakieś świństwa, ja się bawię. Czy to złe?? Rano wrzucam płytkę i wiem, że to będzie piękny dzień.

A dziś premiera nowego singla.
 
Czyż nie piękna bajka?? Ja osobiście się ubawiłam :-)