No i co?? No i teraz mi smutno!!
Bardzo dawno nie byłam taka szczęśliwa. Nie pamiętam czy kiedykolwiek tak bardzo spełniło się moje marzenie. Może go to głupie, ale czułam się jakby mi ubyło lat. Choć towarzyszyło mi ogromne napięcie. Rozglądałam się dookoła i przytłaczała mnie panująca młodość. Nie potrafiłam się wyluzować i bawić się na całego. Zdecydowanie nie byłam sobą.
Przed wyjazdem syn mnie się spytał "za co ty ich tak lubisz??" "Za energię, za tamten dzień" syn już wiedział, nic więcej nie musiałam tłumaczyć. Bo to był jeden z tych dni kiedy człowiek życie przytłacza, życie ciąży, psychika siada. Ze sceny dostałam od nich mnóstwo energii, która trzyma mnie do dziś. Bo tak to jest kiedy człowiek chce się zakopać pod ziemię i już nie wychodzić i nagle coś usłyszy i wszystko się zmienia. Wtedy stchórzyłam, nie podeszłam. Teraz na zjeździe podeszłam do każdego, z każdym zamieniłam parę słów. Mam zdjęcia i autografy. Bardzo chciałam też powiedzieć, jak wiele mi dali, że to nie jest takie zwykłe bycie fanką. Niestety nie było warunków na poważne rozmowy.
A potem musiałam wrócić do rzeczywistości. Wróciłam do mojego zapyziałego mieszkania. Rano wstałam do nudnej pracy. I dopadł mnie smutek. Z jednaj strony jestem szczęśliwa, że to się wydarzyło, a z drugiej wielki żal, że być może już nigdy nic tak cudownego nie przeżyję.
No tak... Tylko, że one wciąż się w tym trwaniu spełniają. Spróbuj podejść do tego w ten sposób.:)*
OdpowiedzUsuńcudne wspomnienia pozostaną na zawsze, kiedyś opowiem wnuką :-)
UsuńDobrze,żeś się doładowała! Aż Ci zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńSzkoda,że euforia koncertowa tak szybko mija...
http://dziewczynazewsi.blogspot.com/2011/10/byam-na-strachachhura.html
Usuńto nie był taki zwykły koncert ... to był zlot fanów, zabawa, konkursy, rozmowy, no i taki mini koncert, gdzie grali tylko te utwory o które prosili fani ... normalnie bajka :-)
UsuńGratuluję odwagi.
OdpowiedzUsuń