Odkąd skończyłam szkołę, strasznie się rozsmakowałam w wolnych weekendach, których przez 6 lat nauki miałam bardzo niewiele.
Postanowiłam te wolne weekendy jakoś zagospodarować, nie żeby mi się znudziły, ale strasznie nie znoszę próżni. Czekałam tylko na operację i to jak będę się po niej czuła. Już wiem, że nie taki diabeł straszny, a ja powoli wracam do równowagi. Odnowiłam kontakty z fundacją, która pokazała mi jak żyć na wózku. Myślę, że w dużej części dzięki ludziom tam pracującym jestem tu gdzie jestem. Zmierzam ponowić współpracę z fundacją, ale tym razem nie jako uczestnik, ale dołączyć do kadry.
Od razu zaproponowali mi pracę z dziećmi. Powiem wam szczerze, bardzo mnie to przerażą. Oczywiście spróbuję, oczywiście dam z siebie wszystko, ale bardzo się tego obawiam.
Miałabym pracować z dziećmi od 2 do 14 lat. Pokrzywdzone przez los maleństwa. Wyobraźcie sobie 2 letnie dziecko poruszające się na wózku inwalidzkim, na samą myśl serce mi się kraje. Po za tym dużo z tych dzieci ma również problemy z mową, boję się, że ich nie zrozumiem, że nie odczytam prawidłowo ich potrzeb. Do tego wszystkiego dochodzą ich rodzice. Oj boje się, boję. Najbardziej boję się, że nie podołam emocjonalnie.
Argumentem na to, żebym pracowała właśnie z dziećmi, było to że przecież sama jestem matką, że przecież bardzo dobrze wychowałam syna. No właśnie, niby jestem matką, ale mój syn jest nie typowym dzieckiem. Bardzo szybko dorósł i już jako 4 latek przyszedł i poważnie się zapytał "mamo co to jest dziwka?" i już wtedy wiedziałam, że to nie będzie typowe dorastanie. Skończyły się dziecięce rozmowy i zabawy. Moje dziecko mam dziś 21 lat, a jest poważniejszy niż jego matka. I tak się zastanawiam czy ja go wychowała?? Jaka jest moja zasługa w tym, że jest jaki jest?? On taki po prostu jest!!
No dobra, ale podejmę to wyzwanie.
Na początku grudnia pierwszy raz stanę oko w oko z tymi dziećmi i z ich rodzicami.
Oh, zawojujesz te dzieciaki swoja dobra energią:)
OdpowiedzUsuńja też sie zastanawiam, skąd mi się takie fajne dziecka wzięły:)
och jedno o dzieciach wiem na pewno, że energii mają aż nadto i obawiam się, ze i mojej może zabraknąć, ale na szczęście nie będę tam sama :-)
UsuńNo właśnie moje dziecko to jakiś kosmita ;-)
Ja mam dzieci straszne...chyba tak, jak ja:p
OdpowiedzUsuńe tam gadasz ... a tam właśnie się zastanawiam jaki my mamy duży wpływ na wychowanie dzieci ... czy oni aby sami się nie wychowują?? trochę środowisko?? reszta to może jedyny w swoim rodzaju charakter??
Usuńchyba wpływ mamy, ale ja nie lubię wychowywać..i nie lubię dzieci:p
Usuńne wiem, jak przeżyłam mając czworo.
no ja też twierdzę, ze nie znam się na dzieciach i ich nie lubię i dlatego mam tylko jedno ... w dzień porodu powiedziałam nigdy więcej, żadnych dzieci ... a ty skoro masz czworo, to musisz mieć końską cierpliwość (jakby powiedziała moja babcia)
UsuńNo to grubo :) Nie dziwię się że się denerwujesz, sama bym miała stresa. Bo to niby tylko dzieci ale jednak dzieci z dużymi problemami. I jeszcze ich rodzice... Z mojego doświadczenia przedszkolnego zawsze większy problem jest z rodzicami niż z dzieckiem.
OdpowiedzUsuńPowodzenia Magda! Sprawa ważna i warta świeczki więc dobrze że się w to zaangażowałaś. Niech wszystko idzie gładko i dobrze :)
Tak zdaję sobie sprawę, że to strasznie ważne i poważne, dlatego jeszcze się nie zaangażowałam, na razie postanowiłam spróbować.
UsuńI może będę potrzebowała Twojego doświadczenia ;-)
Mam dzieci w podobnym wieku (20 i 22) i sama się dziwię, że są takie jakie są. Że ja -zakompleksiony bękart ma takie dzieci. I wydaje mi się, że wiedząc , gdzie popełniłam błędy inaczej rozmawiam z innymi dziećmi np. kuzynostwa. I o dziwo mam posłuch. Szok dla mnie.
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze! Bo ja wierzę w Ciebie ;)
Dzieci z jednej strony są potworami, a z drugiej niesamowitymi potworami i chyba nikt nie jest w stanie w pełni ich ogarnąć ;-)
UsuńDzięki za tą wiarę :*
Wspaniała inicjatywa, powodzenia z całego serducha!!!
OdpowiedzUsuńProblemy z mową? Czyżbyś miała dostać pod opiekę dzieci z porażeniem?
Łatwo nie będzie, ale jesteś wymarzoną osobą do tej roli. Oprócz pozytywnej energii przekażesz tym młodym ludziom najcenniejszą lekcję: z wózkiem czy bez, da się żyć normalnie :)
z porażeniem też i z innymi różnymi dysfunkcjami.
UsuńCzy ja cokolwiek im przekażę to się dopiero okaże ;-)
Rozumiem, automatycznie mi się skojarzyło. Jakieś 80% ludzi z porażeniem ma takie problemy, aż dziwne, że mnie ominęły.
UsuńPrzekażesz naprawdę wiele, ja to wiem :)
Kiedyś fundacja zajmowała się tylko ludźmi na wózkach po uszkodzeniu rdzenia, teraz bardzo szeroko zajmuje się niepełnosprawnością i to mnie przeraża najbardziej, bo co ja mogę wiedzieć ...
UsuńChoć to co ostatnio zobaczyłam u dziewczynki z ostatniej klasy gimnazjum to mnie zszokowało i chciałabym tym dzieciakom przekazać jak być człowiekiem i jeszcze nie pogarszać sytuacji, bo jakby nie było prawdą jest "jak nas widzą tak nas piszą" ...
Mogę spytać, co poruszyło Cię aż tak?
UsuńOczywiście, że możesz, ale to może na priv ... odezwij się jak będziesz miała chwilę czasu i ochotę :-)
UsuńOkej, jak się lepiej poczuję, bo na razie tragedia trwa.
UsuńMyślę, że bez problemu dasz sobie radę. Na pewno ta praca będzie wymagała od Ciebie sporo wysiłku, ale która praca go nie wymaga? Nie taki diabeł straszny! Głowa do góry i bierz się za robotę:)
OdpowiedzUsuńI jeszcze słówko na temat trudnych pytań.
Synek mojego kuzyna (wówczas pięciolatek) zadał swojej starszej o dwa lata siostrze pytanie:
- Wika, a kto to jest k...a?
Na to Wika po lekkim zastanowieniu:
- To taka żona, ale na godziny.
Powodzenia w pracy i jak najmniej trudnych pytań! :)))
Strach ma wielkie oczy, ale... kim byśmy byli, gdybyśmy wiecznie bali się próbować? Trzymam mocno kciuki! Za wszystko, z całego serca :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia. :-)
OdpowiedzUsuń