Na przykład na zakupach dorwałam się do czapek i różnych takich dziwnych cudów :-) i totalna głupawka mnie dopadła.
I w taki oto sposób próbuję sobie poradzić ze stresem.
No i jeszcze jedno ... na Sylwestra jadę nad morze. Niby do morza mam tak blisko, a jeszcze nigdy tam nie byłam tej ostatniej nocy roku. Żaden tam bal. Po prostu wynajęliśmy pokój na dwie doby, zrobimy sobie coś dobrego do jedzenia, posłuchamy muzyki, o północy pójdziemy na molo. Od tak spontanicznie wymyślone. No i jak ktoś w grudniu wpada na pomysł spędzenia Sylwestra nad morzem, to ma problem. Wykonałam tysiące telefonów zanim znalazłam pokój. Ale znalazłam i to mnie trochę pozytywnie nastraja.
Widzę że ostatnio wszędzie depresyjnie... Coś się stało Madzia czy tak po prostu czarne myśli przychodzą?
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z tym sylwestrem! Aż zazdroszczę:) My w tamtym roku byliśmy w górach i też było pięknie - zawsze to takie oderwanie od domowej rzeczywistości. W tym roku spędzamy sylwestra w domu, nie wiem jeszcze w czyim ale chyba ze znajomymi się zaszyjemy w domowych pieleszach.
Ja mam wrażenie, że dla całego świata w dupie się przewróciło... Ciągły pośpiech, gonitwa za pieniędzmi i coraz mniej człowieka w człowieku...
OdpowiedzUsuńDotkliwie odczuwam chamstwo i cwaniactwo, bo zmieniłam stanowisko pracy(pisałam na blogu, jak masz chęć to poczytaj ;) )
A jak se śmiejesz to przetrwasz ;D
Ja też tak mam - http://dziewczynazewsi.blogspot.com/2014/03/dziaanie-w-afekcie.html