Nie dobrze jak za dobrze, choć tak naprawdę to już od dawna
nie jest dobrze.
Od trzech lat robię dobrą minę do złej gry, powtarzając
sobie, że będzie dobrze, bo przecież musi być dobrze.
A o co chodzi??
Otóż mój mąż od ponad trzech lat ma problemy z kręgosłupem.
Ma ataki bólu i są one tak silne, że nie jest wstanie stanąć na nogi. Te ataki
trwają różnie, czasami jest to parę dni, a czasami nawet dwa miesiące. Teraz trzyma go już od lipca. Ma lepsze dni,
ale żaden nie jest pozbawiony bólu. Coraz bardziej go przegina w jedną stronę,
chodzi już zgięty w pół, ma problem z wyprostowaniem się. Ciągle na
lekach. Od lekarza do lekarza. Każdy
ręce rozkłada, wszyscy widzą problem w jego tuszy, ale cholera znam grubszych
ludzi i takich problemów nie mają. Po za tym mój mąż taką ma po prostu budowę, nie
jest jakimś ekstremalnym grubasem. Też nie siedzi na kanapie z pilotem w ręku. Prace
ma fizyczną, po pracy też rzadko jest czas na bezczynne siedzenie.
Strasznie mnie denerwuje taka spychologia. Podobnie jest u
mnie, głowa mnie boli to na pewno od kręgosłupa, bóle w klatce piersiowej to od
siedzenia, bóle nóg oczywiście też od siedzenia, bóle rąk od jazdy na wózku itd.
itp. Taką zawsze słyszę diagnozę na wszystkie moje dolegliwości. Wózek.
No i dolegliwości mojego męża winna jest tusza, bo rentgen
nic nie pokazuje to czyli jest zdrowy. Tylko tłuścioch i leń. Z głupiej gadki
lekarzy do tej pory wynikało, że tylko się obżera i nic nie robi. Tak mnie to
wpienia, bo ani jedno, ani drugie nie jest prawdą.
A mój mąż jeszcze unosi się honorem i na zwolnienie nie
pójdzie i tak cierpi. A jest coraz gorzej, już prawie chodzić nie może, jak
gdzieś wychodzi to tylko ze mną i mnie traktuje jak chodzik. Mnie to strasznie
denerwuje, bo po pierwsze nie lubię jak ktoś mnie pcha, a po drugie to nie jest wyjście z sytuacji.
W końcu znalazł się jakiś spoko lekarz i wysłał go na
tomografię … teraz na wynik czekamy z sercem na ramieniu, bo z dnia na dzień
jest coraz gorzej. Dziś już do pracy nie poszedł, bo zwyczajnie nie mógł wstać
na nogi. Nałykał się tabletek i poszedł do przychodni.
Rany jak ja się boję, jak ja się martwię. Nie chcę krakać,
ale pamiętam jak to było ze mną. Jak on jeszcze wyląduje na wózku to
zdechniemy, a zważywszy jeszcze na naszą sytuację mieszkaniową … nie nawet nie
chcę sobie tego wyobrażać.
Do tego wszystkiego jeszcze ta moja operacja w poniedziałek,
jestem u kresu wytrzymałości. Już nie potrafię tak po prostu powiedzieć sobie „Będzie
dobrze”. Boję się i tyle. Mam tylko nadzieję, że w środę za tydzień, będę ja
już po wszystkim, będę już w domu i ten
mój problem zdrowotny się dobrze zakończy.
Czasem sie nie da tak powiedziec
OdpowiedzUsuńto zycie, a nie spełnianie życzeń
masz prawo sie martwić
mam nadzieję, ż jednak to sie dobrze zakonczy
trzymam mocno kciuki
Dziękuję :*
UsuńJasne, że masz prawo do wyartykułowania swoich obaw. Każdy powinien mieć. Buźka)*
UsuńJak dobrze, że ja mam was i mogę się tu "wygadać" :-)
UsuńMój mąż mial dokladnie tak samo (choć szczuply). Rentgen nic nie pokazal a tomograf i owszem, trzy pęknięte dyski i rozlane jadro 😞. Tez chodzil zgięty i w bolu przez 8 miesięcy. Od lekarza do lekarza. Jeśli moge poradzic: jak dobry neurolog powie ze operować to niech sie maz decyduje bo skutki zaniedbania moga byc niemile (skrzywienia, oslabieni stawów, problemy ze stawem biodrowym,obumieranie nerwów). Dzien po operacji maz normalnie chodzil 😊 . Nie pisze żeby straszyć tylko jako ostrzeżenie bo pamietam jak maz krazyl od lekarza do lekarza i kazdy mówil cos innego i juz nie wiedzieliśmy co robić. Ale podstawa to bardzo dobry neurolog a o takiego trudno.
OdpowiedzUsuńW takim razie koniecznie namów męża na tę operację. Jeśli jest nadzieja, to nie warto się długo zastanawiać. Ja od pewnego czasu też nieustannie cierpię z powodu kręgosłupa. Jeśli mąż Lidki ma taką poprawę, to jest nadzieja.
Usuńna razie czekamy na wynik tomografii, na 14 listopada ma już wizytę u ortopedy, potem będziemy myśleć co dalej ... Potwornie boję się operacji, ale to moja obsesja, bo pamiętam jak skończyła się moja, mężowi nic o mich obawach nie mówię ... jego kolega też miał podobnie i też po operacji było o niebo lepiej, niby od razu, ale musiał jeszcze przejść rehabilitację ... och wlewacie nadzieję w moje serce, dziękuję :*
UsuńAle tylko dobry, sprawdzony lekarz. neurochirurg, żaden ortopeda zwykly. To jest kregoslup a nie jakas tam zwykla noga. Mój mąż mial operacje na Szaserów w Warszawie. No i w trudnych przypadkach polecam Stocer Konstancin.
Usuńależ oczywiście, że neurolog ... ja o tym ortopedzie piszę, bo on go na ten tomograf skierował, więc z wynikiem musi do niego pójść i to dobry ortopeda, więc może pokieruje go dalej.
UsuńNo a co do Warszawy to my trochę daleko mamy ...
Magda, znam ból Twojego męża. Od 4 latach moja egzystencja wygląda podobnie. W pracy więcej mnie nie ma niż jestem. Zdecydowałam się, a właściwie znalazłam wreszcie lekarza, który podjął się operacji ( bo u mnie znalazło się kilka przeciwwskazań i zwiększone ryzyko), ale wierzę, że operacja postawi mnie na nogi.
OdpowiedzUsuńNie warto zwlekać. Przez spychologię lekarzy mam uszkodzony nerwy w obydwu nogach, osłabione czucie i drętwienie. Raczej nie wiele da się już z tym zrobić, ale może chociaż przestanie boleć.
Trzymam kciuki!
W razie pytań - pisz!
wyspecjalizowałam się w tym temacie przez ten czas ;)
o rany ... teraz już wiem, że trzeba działać szybko ... może jednak będzie dobrze i Tobie też życzę jak najlepszego rozwiązania ...
UsuńDobry specjalista to pół sukcesu do odzyskania zdrowia czego Wam życzę ! Obojgu !
OdpowiedzUsuńWiem jak to jest, bo pielgrzymki po gabinetach lekarskich(zazwyczaj prywatnych) nie są mi obce.
Rzec się chce: szlachetne zdrowie!
Trzymsię mocno!
teraz z jeszcze większą niecierpliwością czekam na ten wynik tomografii i z nadzieją ... dziękuję
UsuńZa dużo naraz - I Twój mąż i Ty. Trzymam kciuki, żeby tomograf pokazał co jest nie tak i żeby było to łatwe do leczenia. No i niech Twój zabieg mignie szybko i sprawnie. Żebyście znowu odzyskali jako taki spokój ciała i ducha. Rozumiem Twoje nerwy i strach i nie zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się kochani :)
Dziękuję bardzo Gosiu :*
Usuńżyczę spokoju i poukładania wszystkiego.Oby problemy zostały tylko wspomnieniem.
OdpowiedzUsuń