środa, 14 października 2015

Godzina dla rodziny ...

Wczoraj wieczorem wysiadł nam prąd, tylko nam, a że skrzynka z korkami jest na klatce schodowej i ma do niej dostęp tylko elektryk ze spółdzielni, więc musieliśmy trochę na niego poczekać. Na początku byłam oburzona. "Co za kraj", "Przecież to istny skandal", "Dwudziesty pierwszy wiek, a tu takie numery".
Jednak okazało się, że ta godzina w ciemności to jakieś błogosławieństwo. Ostatnio mamy trochę problemów i każdy z nas wieczorami uciekał w swoje własne małe światy. Ja i syn mamy naukę, książki, mąż oglądał swoje ulubione filmy. Żyliśmy przez ostatni czas tak trochę obok siebie, a nie ze sobą. Wczoraj szybko laptopy się nam rozładowały, komórki tak się złożyło były na rezerwie, więc usiedliśmy w tych ciemnościach przy świeczkach zapachowych (innych w domu nie było) i zaczęliśmy rozmawiać. Na początku tak po prostu, ale w końcu tematy zaszły na te trudniejsze. Przegadaliśmy sprawy, które ostatnio trapią naszą małą rodzinkę. Może problemów nie rozwiązaliśmy, ale przynajmniej wiemy co każde z nas o tym myśli. I tak szczerze mówiąc, jak po godzinie zjawił się pan elektryk i naprawił nam prąd w ciągu minuty to poczułam ukucie rozczarowania. Przydała by się taka godzina co wieczór, może w końcu i udało by się rozwiązać problemy.

22 komentarze:

  1. Dobre! Wspaniałe doświadczenie, prowadzące w linii prostej ku wyciągnięciu prawidłowych wniosków.
    Teraz już trzeba iść tym tropem dalej. Chociaż niekoniecznie musi w tym celu zabraknąć prądu:))*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. brak prądu nas zmotywował ... no ale dziś znowu wszyscy wrócili do swoich zajęć ...

      Usuń
  2. jak ktoś nie chce, to żaden brak prądu nie pomoże
    pomaga tylko gotowym na spotkanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale coś nas musiało do tego zmusić ...

      Usuń
    2. może dziś też coś łupnie, bo póki co wszyscy zajęli się sobą ...

      Usuń
    3. zawsze sama możesz czyms łupnąć:p

      Usuń
    4. no ja tych moich chłopaków łupne :-)

      Usuń
  3. Świetne doświadczenie. Szkoda, że żyjemy w czasach, w których rozmowa to coś wyjątkowego.

    Nam ostatnio wyłączyli Internet na caly dzień więc zamiast oglądania seriali było granie w warcaby, chińczyka i słuchanie radio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no takie czasy, że bez techniki zaczynamy się nudzić ...

      Usuń
  4. No i kolejny dowód na to, że pęd codziennego życia oraz wszechobecna technika oddalają ludzi od siebie. Dlatego mnie przeraża, że na uczelni większość ludzi siedzi z nosami w smartfonach...zgroza, a zarazem codzienność.
    Takie rodzinne spotkania są cenne, więc mobilizujcie się choć raz na jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie to denerwuje najbardziej jak na jakiś towarzyskich spotkaniach w pewnym momencie ludzie wyciągają telefony i pokazują sobie głupkowate filmiki ...

      Usuń
    2. Dawno nie byłam na spotkaniu towarzyskim (jak to brzmi!), więc najnowszych trendów nie znam.

      Usuń
    3. i po raz kolejny powiem szkoda, ze tak daleko mamy do siebie ... ja nie wyciągam tel na spotkaniach, wręcz go wyciszam i staram się nawet nie odbierać ...

      Usuń
    4. Ja włączam wibracje albo i nie. Zwyczajnie nie zdarzyło mi się, żeby kogokolwiek podczas spotkania interesował telefon. Straszne czasy.

      Usuń
    5. takie zimne i bezuczuciowe ...

      Usuń
    6. Też sobie ze smartfona skorzystałam w przerwie wykładu, nie było wyjścia...

      Usuń
    7. ej no nie szalejmy ... po to one są, żeby z nich korzystać ...

      Usuń
    8. Wiem, wiem :) w szpitalu super sprawa na przykład, bo na współlokatorów nie zawsze fajnych trafisz, a internet śmiga :D Tylko tutaj tak groteskowo, bo nawet na byłej uczelni co dnia z kimś słowo zamieniłam, choć przesadną sympatią nikt do siebie nie pałał. Smartfon mnie opętał, jak pisałam z pewną osobą na maksymalnie nudnych wykładach :)))

      Usuń
    9. moje dziecko opowiada, że na nudnych wykładach są tacy co filmy oglądają ... chyba jestem dinozaurem, bo dla mnie to nie pojęte ;-)

      Usuń
  5. Chyba wielu z naszych rodzin przydałaby się taka godzina, albo dwie lub nawet trzy...

    OdpowiedzUsuń