piątek, 9 września 2016
Śmiać się czy płakać??
Otóż muszę iść do szpitala na zabieg, jak to lekarz powiedział rutynowy. Niech on sobie mówi "rutynowy", dla mnie to żadna rutyna. Pierwszy taki i mam nadzieję jedyny. Potwornie się boję, jestem zdenerwowana jak diabli. To mnie będzie bolało, to ja będę cierpiała tu nie mam mowy o żadnej rutynie.
Ale też nie to mnie najbardziej dobiło.
W sekretariacie, gdzie wpisywano mnie na listę zabiegów, zadaję rutynowe pytanie:
- Czy odział jest przystosowany??
- Chyba nie - brzmi odpowiedź.
- No to jak??
- Zawołam oddziałową.
No i przychodzi pani oddziałowa, zadaje to samo pytanie i widzę zmieszanie na twarzy, doprecyzowuję:
- Najbardziej mi chodzi o łazienkę i toaletę!!
- No łazienkę to my mamy taką przystosowaną, ale toalety to nie.
- Czy ja mogę zobaczyć??
No i pani oddziałowa prowadzi mnie do łazienki. Jest!! Oczywiście składzik rzeczy niepotrzebnych, aż drzwi się nie dało otworzyć, ale jest, duża, wygodna i podobno odpowiednie krzesełko gdzieś tam mają.
Niech mi wszyscy wybaczą, grzecznie i dosadnie mówię:
- Ja tu będę 6 listopada i proszę uprzejmie, niech to będzie uprzątnięte i to krzesełko niej się znajdzie!!
Może do zabrzmiało jak rozkaz, może to było grubiańskie, ale do cholery chyba mam prawo chorować jak człowiek i nie zarastać brudem.
Idziemy do toalety, owszem wjadę, nawet zamknę za sobą drzwi, tylko uchwytów brak. Poradzę sobie. Natomiast propozycja pani oddziałowej mnie zabiła.
- Tu jest tak rura od kaloryfera to się pani przytrzyma.
Śmiech mnie ogarnął.
- W listopadzie to ta rura podejrzewam, że będzie gorąca, a po za tym jak urwę.
Po czym pani szarpie ową rurą.
- Mocno się trzyma.
Ja na prawdę nie wiedziałam czy płakać, czy się śmiać??
No i jeszcze kwestia łóżek, wysokie jak cholera, żadnej regulacji. Zejść to zejść, zeskoczę, dam radę. Nie wiem tylko jak się wdrapię na łóżko, jeszcze przed operacją jakoś się wciągnę, ale co będzie po to mnie przeraża.
Na koniec się pani pyta na co przychodzę, więc mówię, Pani westchnęła z ulgą. Pewnie pomyślała "rutyna".
Żegnając się z miłą panią oddziałową tylko dadaję:
- No mam nadzieję, że nie będzie żadnych komplikacji i nie będziemy się ze sobą długo męczyć.
Pani z przerażeniem w oczach kiwa tylko głową.
No jasna cholera, czy ja wymagam cudów?? A po za wszystkim, nie przystosowane sklepy, urzędy, muzea jestem wstanie przemilczeć. Ale do cholery to jest szpital z założenie dla chorych ludzi. I ci chorzy, cierpiący ludzie pełni trosk i obaw o własne zdrowie, powinni czuć się przynajmniej bezpiecznie i komfortowo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Magda, a nie mozesz poprosic, zeby wstawili dla Ciebie lozko, ktore bedzie regulowane? Przeciez musza gdzies takie miec? Nie? Juz sama nie wiem, ale zakladam.. byc moze moga wypozyczyc chociaz natenczas? A co do uchwytow w toalecie, to przeciez zamontowanie takowego to jest raz, ze chwila, dwa, ze koszt szpitala z torbami nie pusci (jest to najtansza forma dostosowania do potrzeb osob niepelnosprawnych) - moze by zaproponowac, zeby zainstalowali? Jest szansa, ze biurokracja uniemozliwi instalacje na czas (albo w ogole), ale moze warto sprobowac?
OdpowiedzUsuńAz mi sie cisnienie podnosi, jak czytam..
ja sobie poradzę, mam nadzieję, że nie będę tam więcej niż 4 dni, ale chyba zacznę walczyć o takie sprawy, chyba zrobię trochę szumu ... i masz rację taki uchwyt, nie mówię, że w każdej ale chociaż w dwóch toaletach na całym dużym oddziale to niewielki koszt, a już utrzymanie porządku w łazience to żaden ... a myślę, ze i pielęgniarką i chorym tuż po operacjach było by wygodniej w takiej przystosowanej łazience niż pod zwykłym brodzikowym prysznicem ...
UsuńOd służby zdrowia zdecydowanie wymaga się więcej, nie tylko empatii ale i wiedzy !
OdpowiedzUsuńWalcz o swoje :)
muszę walczyć o zdrowie, wszystko inne schodzi na drugi plan ...
Usuńto najwazniejsze, wiadomo !
Usuń:DDD
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale znamy się dość długo, to wiesz, że ja się raczej uśmieję
Mężowi nawet przeczytałam, śmialiśmy się oboje
chociaż wierz mi, doceniam wagę problemu.
wszystko mi opada,
Dzięki tobie zdaję sobie sprawę z trudó życia osoby na wózku w Polsce
utaj to wugląda zupełnie inaczej...
Ja jestem już na takim etapie, że też się z tego śmieję ... no cóż życie to nie bajka ;-)
UsuńEhhh... Dokladnie tak jak piszesz - co jak co ale szpitale przede wszystkim MUSZĄ być dostosowane... Ja bym się wybrała po pobycie do dyrekcji w tej sprawie.
OdpowiedzUsuńZdrówka Madzia - mam nadzieje że to nic poważnego i szybko się z tym uporasz.
Chyba mój pobyt w tym szpitalu da się im tak we znaki, że dojdzie to do dyrekcji, już ja tego dopilnuję :-)
UsuńI bardzo dobrze. Tylko zgłoś to już po swoim pobycie żebyś czasem nie miała umilonego czasu w szpitalu przez swoją skargę.
UsuńJa kiedyś jak się poskarżyłam na jakąś pielęgniarkę do ordynatorki że jest niemiła to potem było jeszcze gorzej i miałam przerąbane. Chociaż innym razem podziałało w odwrotną stronę - pielęgniarka po ochrzanie od mojego lekarza była do rany przyłóż, słodka aż do mdłości :)
rany ja mam wielką nadzieję, ze to wszystko nie potrwa dłużej niż 4 dni i wszystko dobrze się skończy ... jestem cała w nerwach ...
UsuńNie dziwie Ci się. Dla mnie pobyt w szpitalu i zostanie tam choćby na jedną noc to niezła trauma. W dzień ok ale bez spania tam bo spania wtedy i tak żadnego nie ma. Dasz radę Magda - nie ma wyjścia. Trzeba zacisnąć zęby i jakoś te 4 dni przetrwać.
Usuńtak pójść rano, zabieg i wieczorem wrócić do domu - takie rozwiązanie bym nie tak nie stresowało ... należałam się w dzieciństwie po szpitalach i tak trauma pozostała ... no ale oczywiście, ze przetrwam, oby potem było dobrze.
UsuńBędzie na pewno. Zawsze więcej jest nerwów niż to wszystko warte :) Sama wiesz :)
Usuńniby wiem, ale.....
UsuńGdzie jak gdzie?......ale w szpitalu...no naprawdę "dziki kraj"
OdpowiedzUsuńmama D
tak jest dziki ;-)
Usuń