Ja co prawda już raz tam byłam, ale w listopadzie. Padało i było przeraźliwie zimno. Jak tylko wsiadłam z samochodu zaraz chciałam do niego wsiadać s powrotem. Tym razem pogoda nas dopieściła. Zarówno pierwszego dnia wieczorem kiedy spacerowaliśmy po rynku było cieplutko, jak i drugiego dnia, kiedy to już w dzień spacerowaliśmy. Zawsze twierdziłam, że polskie miasta mają więcej uroku nocą niż za dnia. Toruń zachwycił mnie również w dzień, a pięknie świecące słońce dodało mu cudowności.
Do tego wszystkiego doznałam wyjątkowych doznań smakowych. Czarne naleśniki z orzechami nerkowca i innymi pysznymi cudami, pączki na gorąco nadziewane rozpływającą się gorzką czekoladą, wyjątkowe lody o niezwykłych smakach. No i jeszcze siostra ze szwagrem postanowili nas do pieścić, zaserwowali nam bezę z bitą śmietaną własnej roboty. Jeszcze długo będę miała wyrzuty sumienia przez to obżarstwo.
A ponad wszystko dawno nie miałam okazji spędzić tyle czasu z siostrą, no i trochę lepiej poznać szwagra. Dodatkowo nasz syn się z nami wybrał, więc był fantastyczny rodzinny czas.
A tak przy okazji zahaczyłam 29 koncert, nie będę mówić kogo :-) Dziwny to był koncert. Najpierw przeraził mnie 27 rząd, potem jak zobaczyłam to miejsce to się załamałam. Nic, absolutnie nic z tego miejsca nie widziałam. Jednak cichaczem, subtelnie, boczkiem, boczkiem, sukcesywnie się przesuwałam, no i oczywiście wylądowałam pod samą sceną. Natomiast publiczność była tak sztywna, że szok. Ludzie nawet tyłków z krzeseł nie podnieśli, na początku miałam wrażenie, że tylko ja wiem po co tam jestem i tylko ja klaszczę. Pod koniec parę osób się podniosło, no i dzieci się rozbrykały. A po autografy została garstka, co akurat nie nie zmartwiło, w końcu nie było przepychanek i można było spokojnie pogadać. I w końcu płyta koncertowa doczekała się podpisów. Trochę z tym zachodu było, bo chłopaki mają czarne markery i autografów nie było by widać. Ja miałam biały i dlatego czekałam na spokojniejszy czas, żeby można było robić podmiankę.
No i jeszcze to, oczywiście fotek jest więcej, ale to jedno warte specjalnego pokazania. Mynio jak zwykle szalał, a zobaczyłam co wykonał dopiero przeglądając fotki :-)