Robiłam porządki w papierach i znalazłam takie oto cudo:
Wykaz ocen na pierwszy semestr ostatniej klasy gimnazjum mojego syna. Do prawdy do dziś nie pojmuję jak on z tego na koniec roku wyciągnął czerwony pasek. Moje dziecko zawsze mnie zadziwiało.
Kiedy miał 5 lat, a ja zaczęłam mieć poważne problemy z chodzeniem i moje wyjście z domu nie zawsze było oczywiste i możliwe. Któregoś takiego kryzysowego dnia zbrakło mi zapałek i nie miałam czym gazu odpalić. Mój 5-letni syn postanowił, że kupi. Bardzo w to wątpiłam, bo kto takiemu dzieciakowi sprzeda zapałki, jednak po 5 minutach wrócił do domu z pudełeczkiem zapałek. Po paru dniach pani w osiedlowym sklepiku mi powiedziała, że przyszedł i powiedział "jak mi pani nie sprzeda zapałek, to mama mi obiadu nie ugotuje". Nie wiedziałam, czy mam się śmiać czy płakać. Pewnie gdyby pani nas nie znała i nie wiedziała jaka jest sytuacja to by mu tych zapałek nie sprzedała, ale dał radę, miał odwagę.
A z tymi ocenami to było podobnie w liceum w ostatniej klasie, jak zobaczyłam jego oceny na świadectwie to się załamałam, naszły mnie czarne myśli "na jakie studia on się dostanie??" a takie miał ambitne plany. Po czym maturę zdał doskonale i bez problemów dostał się na swoje wymarzone prawo. Dziś jest na 3 roku prawa, póki co nie zaliczył, żadnej poprawki, jak jest tylko możliwość to zalicza w tzw. zerowych terminach, ma stypendium naukowe, studiuje normalnie na dziennych i jeszcze do tego pracuje w kancelarii radcowskiej.
Jak się starał o tą pracę, to trochę kręcili nosem, że oni by woleli kogoś raczej kończącego studia, ale przyjęli go na próbę. Po tej próbie zatrudnili go na normalną umowę o pracę do listopada. Po czym w październiku bąkali, żeby przeszedł na zaoczne, bo nie da rady z pracą i studiami. On na to nie poszedł, więc rozwiązali umowę za porozumieniem stron i finito. Dla syna najważniejsze są studia, a mnie stać na jego utrzymanie, więc problemu nie było. Po dwóch tygodniach zadzwonili, żeby wrócił do pracy, że oni go jednak zatrudnią na jego warunkach. I tak pracuje i studiuje i daje sobie świetnie radę.
Jestem cholernie z niego dumna!!!!!!!!!!!!!
BRAWO SYN!!
OdpowiedzUsuńo tak OGROMNE BRAWO ;-)
UsuńTeż bym była dumna z takiego syna. Radzi sobie chłopak choć czasy mamy niełatwe. Super :)
OdpowiedzUsuńno radzi sobie, radzi, a z tę pracą to mu się tak udało, że masakra, zdobywa doświadczenie, jakiego na uczelni by nie dostał ... a wszystko dzięki temu, ze starsze roczniki na wakacje wyjechały, a on poświęcił wakacje.
UsuńMądry chłopak i tyle :) Mądra mama i tata to i dziecko się udało :)
Usuńoj tam oj tam ;-)
UsuńA Ty jakie sliczne serca robisz, też zdolniacha! :)
OdpowiedzUsuńno wiesz, on pięknie rysuje ;-)
UsuńTy byłaś pierwsza!
Usuńno jakby nie było, jestem do niego parę lat starsza ;-)
UsuńMa to po kimś ? ;D
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa po kim??
UsuńNie bardzo rozumiem o co chodzi z tymi ocenami. Miałaś do nich zastrzeżenia? Serio?
OdpowiedzUsuńTrzydzieści lat przepracowałam w szkole, ale niektórzy rodzice nie przestali mnie zadziwiać.
nie, żadnych zastrzeżeń, może jakieś tam malutkie z chemii ;-)ale on z tego zrobił czerwony pasek, byłam w lekkim szoku ;-)
UsuńI masz być z czego domu! Moje gratulacje, jesteście wspaniałą rodziną! Ale wiesz, ma taką silną mamę, że nic dziwnego, że ma z kogo brać przykład :)
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję, za te słowa ;*
UsuńTo ogromna radość dla rodzica kiedy widzi, że trud wychowania nie poszedł na marne.
OdpowiedzUsuńGratuluję wspaniałego syna i oby tak dalej:)
Dziękuję za gratulację, ale trud to wielki nie był, mam dziecko mało problemowe ;-)
UsuńBardzo dobre oceny, tylko ta chemia :D Jednak ja mu się osobiście nie dziwię, mimo że jestem po studiach to nawet do tej pory nie wiem jak mi się w technikum udało zdać z chemii. Nic z tego przedmiotu nie rozumiem :)
OdpowiedzUsuńJa też nic, a nic choć z chemii miałam 4 :-)
UsuńMasz wspaniałego Syna,a to głównie Twoja zasługa. Gratuluję i pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuń