Najpierw były dwie godziny sportu, intensywnego sportu.
Spociłam się ja szczur. Ale ja to uwielbiam, zwłaszcza Test Coopera ;-) (dla niewtajemniczonych polega to na 12 minutowej
jeździe w kółko). Było jak zwykle mnóstwo śmiechu, zabawy i rozmów. Wieczorem
oprócz mięsni bolała mnie szczęka.
Kiedyś mąż mnie się
zapytał:
- czemu ty tak
bardzo lubisz te zajęcia??
- bo ja tu w zwykłym
życiu czasami czuję się jak papudrak, a tam jestem wśród swoich – brzmiała moja
odpowiedz.
Na co on:
- eeeeee tam też
jesteś papudrakiem tylko wśród innych popudraków :-)))))))) – oczywiście żartował
Ale poważnie tak to
właśnie jest … wciąż mam odczucie, że są dwa światy, ludzi „zdrowych,
normalnych” i NASZ. Mimo, że wszystko się zmienia i jest zdecydowanie lepiej to
ciągle osoba niepełnosprawna wzbudza jakiś dziwne poruszenie. Są osoby co traktują
nas z obrzydzeniem, są tacy co traktują nas z litością, na szczęście są też ci
co traktują nas normalnie. A na naszych zajęciach nikt nie jest traktowany
inaczej, gorzej, lepiej wszyscy jesteśmy tacy sami, mamy takie same problemy,
to samo czujemy i chyba tylko na nich potrafimy tak naprawdę się wyluzować. Nie
musimy niczego udowadniać, nie musimy niczego udawać. Możemy byś sobą.
Zaraz po zajęciach
pojechaliśmy z koleżanką na kawę do galerii (dlaczego do galerii to kiedyś
napiszę całkiem osobny post) tam czekała na nas jeszcze jednak koleżanka (o
dziewczynach też wam kiedyś napiszę bo to bardzo wyjątkowe osóbki). Przesiedziałyśmy
w kawiarni chyba ze cztery godziny i gadałyśmy i gadałyśmy. Śmiałyśmy się, ale
zdarzały się też tematy bardzo wzruszające i te smutne przez które pojawiały
się nam łzy w oczach. Cóż choć życie jest piękne to jednak nie jest bajką.
Następne takie spotkanie w takim gronie w październiku.
Niedzielę rozpoczęłam
również naszymi cudownymi zajęciami, ale tym razem zajęciami tylko i wyłącznie
dla kobiet. Facetom wstęp surowo wzbroniony. Co prawda pojawił się tam jeden
kolega(szef wszystkich szefów, o nim też muszę napisać), ale sam patrząc w
drzwi w których pojawiła się kolejna babeczka stwierdził, że coś czuje, że tu
nie pasuje i się szybko ulotnił. No i był balet hmmm mimo, że było wesoło,
elegancko to jednak balet nie jest dla nas. Chyba w balecie nie da się odciąć
pracy nóg od pracy rąk, a my niestety nogami nie popracujemy. No i baletnica,
dziewczyna która zechciała nam poprowadzić te zajęcia chyba nie wiedziała czego
się spodziewać. Przygotowała piękną mowę, długi wykład na temat baletu, ale co
do ćwiczeń, to chyba raczej pewnych spraw nie przewidziała. Wymagała od nas
perfekcyjnych ruchów, a niestety co niektóre nawet rękoma nie umiemy ruszać z
gracją. Oczywiście było miło, sympatycznie, ale ja nie wiem czy chcę jeszcze
baletu. Miesiąc temu próbowałyśmy swoich sił w jodze i tu panie prowadząca
dobrze się przygotowała, wzięła pod uwagę wszystkie nasze ułomności i a przede
wszystkim nie krytykowała.
No i tak upłynął mi
cudowny weekend. Zmęczona, bolą mnie mięśnie, ale szczęśliwa i wiem, że
żyję. Już nie mogę się doczekać
kolejnego takiego.
Fajnie, że prowadzone są zajęcia dla osób niepełnosprawnych. Przynajmniej możecie wymieniać się swoimi doświadczeniami, to zawsze jakieś wsparcie.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, intensywny ten weekend u Ciebie był. :)
jakieś?? Kochana ja dzięki tym ludziom żyję, uśmiecham się, istnieję ...
UsuńTeraz już wiem, ile to dla Was znaczy. To niesamowite. Jednak są jeszcze dobrzy ludzie, którzy robią takie rzeczy z serca, a nie z litości. :)
UsuńRobią to bo są tacy sami, bo doskonale znają uczucie odrzucenia, zniechęcenia, bo sami czują na sobie ten wzrok innych ludzi, my tam wszyscy jesteśmy na wózkach :-)
UsuńA! Czyli to Wy sami wszystko organizujecie? I nikt Wam nie pomaga?
UsuńOczywiście, że sami, bo my sami wiemy czego nam najbardziej potrzeba ... cała kadra jest na wózkach ... oczywiście mamy w fundacji wolontariuszy chodzących do np. asekuracji przy pokonywaniu przeszkód :-)
UsuńWow! Jesteście niesamowici. Ale to na pewno dużo lepsze, niż siedzenie samemu w domu i zastanawianie się nad swoim losem. A tak, spędzacie razem czas i czujecie się sobie potrzebni :)
Usuńpo prostu życie, takie mamy innego mieć nie będziemy i trzeba je wykorzystać jak tylko można, rzadko kto z nas siedzie w domu, większość z nas pracuje, uprawia różne sporty, żyje aktywnie ...
UsuńŻyje normalnie, jak ludzie w pełni sprawni...
Usuńależ oczywiście różnimy się tylko sposobem poruszania :-)
UsuńSzkoda, że inni tego nie potrafią zrozumieć.
Usuńwiesz jak to jest w naszym społeczeństwie ogólnie trudno jest zrozumieć drugiego człowieka ...
UsuńTak, doskonale o tym wiem :(
Usuńdlatego ja lubię blogi, bo tu jest jakoś prościej o kontakt z ludźmi :-)
UsuńCzuję, że tu mnie lepiej rozumieją niż tak "face to face". :)
Usuńteż mam takie wrażenie, uwielbiam gadać, ale jeszcze bardziej uwielbiam pisać ...
UsuńPisząc, można się bardziej otworzyć.
Usuńtak i tu nikt nie przerwie w pół słowa ...
UsuńTo też plusik!
Usuńmożna się do bólu wygadać i wypłakać ...
UsuńAle ja czasami czuję, że świat wirtualny bierze w moim przypadku górę za tym poza ekranem monitora.
UsuńTeż miałam taki czas, ze wirtualny świat był dla mnie jedynym światem, to tu dostałam potrzebne mi wtedy wsparcie, ale na szczęście i w realnym świecie ktoś wyciągnął do mnie pomocną dłoń ... dziś mam dwa światy :-) ... Tobie też się na pewno uda, rozejrzyj się do o koła może jest ktoś z kim możesz iść na zwykły spacer ...
UsuńLudzie nie mają na to czasu, mają swoje problemy, nie chcą słuchać o cudzych problemach. W przyszłym tygodniu zapiszę się na wizytę u mojego psychologa, tylko tam mogę liczyć na chwilę rozmowy, szczerej rozmowy.
Usuńhmmm jestem ciekawa gdzie mieszkasz, chciałabym, żebyś była moją sąsiadką ... myślę, że obie mogły byśmy sobie pomóc ... a psycholog to bardzo dobry pomysł :-)
UsuńPod Łodzią. Tez bym chciała taką sąsiadkę jak Ty, tymczasem muszę zadowolić się paniami, które pytają mnie, co zrobić, żeby zdać egzamin na prawko! :O
UsuńWiem, chodzę już na terapię prawie dwa lata.
:-) a ty jesteś ekspertem od prawka??
UsuńJa póki co jedynym sportem jakim się zajmuję to bieganie po Warszawie z CV i chodzenie na rozmowy kwalifikacyjne
OdpowiedzUsuńto też jakiś sport, najgorsze jest siedzenie w domu ...
UsuńW sumie też prawda.
UsuńA czytanie książek też się liczy?;p
hmmm to też jakiś tam sport, a jak jeszcze przejdziesz się z książką do parku ... samo zdrowie :-)
UsuńWiem:), w piątek byłam z książką w Łazienkach:). Nieszczęśliwie później mnie przeziębienie złapało, ale z każdym dniem czuję się lepiej i mam nadzieję, że będę mogła niedługo zacząć wychodzić do parku poczytać:)
Usuńmam nadzieję, ze pogoda się w końcu unormuje i ja też zacznę do parku poczytać wychodzić ...
UsuńOby:), póki co lecę wziąć leki i kładę się do łóżka;)
Usuńkolorowych snów :-)
Usuńdziękuję i dzień dobry:)
UsuńWitaj w tak słoneczny poranek :-)
Usuń:)
Usuńjak tam kolejny dzień upływa w stolicy?? biegasz ciągle za pracą??
UsuńWłaściwie chciałam napisać, że może nie trzeba zrażać się po pierwszych zajęciach? A tak z drugiej beczki, to przecież jest tyle innych rzeczy do wyboru, że ho ho :)
OdpowiedzUsuńno ja wiem i plany są ogromne, my dopiero zaczynam z tymi zajęciami kobiecymi i szukamy czegoś odpowiedniego dla nas :-)
UsuńSuper. Jakie jeszcze macie plany?
Usuńteraz spróbujemy aerobiku to tyle jeżeli chodzi o jakikolwiek sport, planujemy oczywiście spotkania z tzw. ekspertami np. stylista, ginekolog, seksuolog ...
Usuńo jaaa, też bym chętnie poszła do stylisty, albo do ginekologa... ;)
Usuńwłaśnie myślę, ze to będą ciekawe spotkania i dowiemy się wiele o sobie i o swoim ciele ...
UsuńTaka wiedza jest dobra :)
Usuńtym bardziej, ze wiele z nas jest po wypadkach, więc ciało się zmienia i inaczej zaczyna funkcjonować ...
UsuńNa pewno ciężko czasami jest zrozumieć dlaczego ono się zachowuje tak a nie inaczej.
Usuńo tak, wszystkiego trzeba się uczyć na nowo,wszystkich odruchów, reakcji na bodźce itd.
Usuńważne żeby się nie poddawać. Wiem, łatwo mi mówić.
Usuńżaden człowiek, zdrowy też nie może się poddawać nigdy i nigdzie :-)
UsuńTrafiłaś w dziesiątkę z tym komentarzem.
Usuńzatem głowy do góry i do przodu :-)
UsuńWłaśnie. Co mi da, ze się załamię?
Usuńbędzie jeszcze gorzej ...
UsuńA ja przecież nie chcę żeby było jeszcze gorzej. Dotarłam wystarczająco nisko zeby się już zacząć odbijać ;)
Usuńwiem ja to jest trudno odbić się od dna, ale wiem też, ze to nie jest niemożliwe ... powodzenia
UsuńWierzę.
UsuńO matko gdyby kazano mi wykonać jakiekolwiek ruchy baletowe,
OdpowiedzUsuńto by nic z tego nie wyszło, to nie dla mnie...
Balet to trzeba ćwiczyć od małego...
to wtedy są efekty a i też nie u każdego.
Może ta pani od baletu była pełna dobrych chęci,
ale dorosłego uczyć nawet podstaw , to chyba lekka przesada.
Ale weekend miałaś cudowny i to najważniejsze :-)
ta pani od baletu miała 19 lat i 12 ćwiczyła balet, zakręcona na maksa, a dal nas to miała być po prostu dobra zabawa i oczywiście była, bo jakby nie było to my wyluzowane babeczki jesteśmy :-)
UsuńJa też mam takie dwa światy i chociaż teraz coraz bardziej się one zacierają i stają podobne, to jeszcze kilka lat temu były całkowicie odrębne. I też tylko z marfanami na wyjazdach czułam się swobodnie, czułam się zwykłym normalnym człowiekiem. Aż potem nie chciało się wracać do szarej rzeczywistości. Teraz już jest trochę inaczej, zdystansowałam się bardziej, bardziej uwierzyłam w siebie - chyba duża zasługa w tym Artura.
OdpowiedzUsuńAby jak najwięcej takich wypadów ze swoimi :)
no u mnie też powoli się te różnice zacierają, a chyba najbardziej to się zacierają w mojej głowie, przestałam zwracaj uwagę na przechodniów, już mnie mało obchodzi czy się ktoś patrzy czy nie ... po prostu nabrałam dystansu sama do siebie ;-)
UsuńWitam,dziękuje za odwiedziny ,zapraszam częściej ,ja prawie nie słysze i wiem co to reakcja ludzi ,życzę udanych ćwiczeń i pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńto Tobie też nie jest łatwo :-(
UsuńNie jest ,ale pracuje ,jestem ekspedientką w kiosku rolno-spożywczym i jakoś sobie daje przy pomocy dobrego aparatu słuchowego rade ,tak to jest co nie usłysze to zmyśle :):):):)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takich ludzi, ludzi z dystansem do siebie i radzących sobie mimo trudności ... u nas w markecie też pracuje dziewczyna z aparatem w uszach i tak trochę piskliwie mówi, ale śmiga na kasie jak wszystkie inne panie :-)
UsuńSą różne rodzaje głuchoty ,właśnie ci co siebie nie słyszą ,zmienia im sie głos ,ja mam 30%słuchu na ucho z aparatem ,na drugie 100% głuchoty 50% czytam z ust a 20% zmyślam i jakoś leci ,czarna magia jest w tedy gdy ktoś obraca sie do mnie tyłem ,no nie zanudzam i spokojnej nocy życze
OdpowiedzUsuńNo to cholerka nie jest łatwo tym bardziej podziwiam ... i zdecydowanie nie zanudzasz :-) Również dobrej nocy ...
UsuńKiedyś widziałam w TV taniec on na nogach ona na wózku ,i podziw dla damy nie wiem czy ja bym w takiej sytuacji się odważyła,nie wiem!
Usuńdo tego potrzeba czasu, ale w końcu przychodzi ten odpowiedni moment ...
UsuńJa mam większość zdrowych znajomych, bez jakiejkolwiek niepełnosprawności, czego często żałuję, bo: "nie zrozumie syty głodnego"... Ale to raczej nie z mojej winy. Jestem po porażeniu, a ludzie dotknięci tą chorobą są zazwyczaj bardzo zamknięci w sobie i wręcz nie chcą kontaktu. Na aktywnej rehabilitacji nigdy nie byłam i nic tego nie zapowiada. Mam spastykę oraz chory kręgosłup, więc takie "wyczyny" raczej nie są dla mnie. Nie mówię tego z zazdrością, bo fajnie czytać o Twojej radości :) Po prostu nasunęła mi się na myśl taka refleksja.
OdpowiedzUsuńa kiedyś sama będąc niepełnosprawna, bałam się kontaktów z osobami niepełnosprawnymi i szczyciłam się tym, że moi znajomi to ludzie zdrowi, ale dziś już wiem, że to była głupota z mojej strony. Nawet jak byś przejrzała moich znajomych na NK czy FB to większości ludzie na wózkach i to ci z którymi mogę pogadać jak mi źle o każdej porze dnia i nocy.
UsuńJa też mam spastykę, myślę, ze każdy człowiek mający problemy z kręgosłupem ją ma i Aktywna Rehabilitacja jest skierowana dla osób z uszkodzeniem rdzenia, jak byś się pojawiła na zajęciach nikt by ciebie nie wygonił :-)
Już o tym kiedyś rozmawiałyśmy na starych blogach - ludzie po urazach mają zupełnie inną mentalność. Oni życia zasmakowali i nie chcą tego stracić. Natomiast większość niepełnosprawnych od urodzenia jest zahukana, chowana pod kloszem, sama należę niemal do wyjątków.
UsuńSkoro nikt by mnie nie wygonił, fajnie :) Pomyślę nad takimi zajęciami, ale najpierw muszę zadbać o formę stricte terapeutycznie, bo ciało flaczeje od siedzenia. Dobrze, że za nieco ponad miesiąc wakacje :D
oooo tak wakacje będą zbawienne i dla mnie, na moje ciało i duszę :-)
UsuńTwoje się już zaczęły, a przede mną jeszcze nieco mniej niż miesiąc nauki i... bestia zwana sesją.
Usuńmoja zaczną się dziś po godzinie 17, mam ostatni egzamin ... a tak na dobre to się zaczną jutro po godzinie 17 kiedy już będę małą świadectwo w ręku :-)
UsuńUstny? Będę trzymać kciuki :) Jakie to uczucie po latach znów mieć wakacje? :D
Usuńach cudowne uczucie mieć wakacje :-) niesamowity jest ten wewnętrzny luz ...
UsuńBardzo się cieszę, że tak mile i w miłym towarzystwie spędziłaś weekend. A w naszym społeczeństwie jest dosłowny brak tolerancji.
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego dnia.
tak polskie społeczeństwo toleruje wszystko pod warunkiem, że nie jest inne, albo ewentualnie jest gdzieś tam, a nie obok ...
UsuńDokładnie Madziu i to jest bardzo smutne ...
UsuńPozdrawiam serdecznie.
smutne, ale trzeba z tym walczyć :-)
UsuńTak trzymać!
OdpowiedzUsuńtrzymam, trzymam :-)
UsuńTest Coopera, to zło! Ale lepsze 12 minut, niż 2 godziny lekcyjne, co potem nam babka na wf-ie wprowadziła. Znienawidziłam przez to ten przedmiot do końca życia ;P Ej, ale czemu macie być traktowani inaczej? Jakbyście mieli coś w psychiką, to można to zrozumieć, ale tak? Bez przesady ;P Hmmm... fajno :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwy Test Coopera trwa 12 minut i ani sekundy więcej. A w-f w szkołach to bardzo często odstrasza ludzi od sportu. Wiesz, że w oczach bardzo wielu polaków niepełnosprawność ruchowa=niepełnosprawność psychiczna ...
UsuńWiem, wiem :) Przechodziłam przez ten test w szkole rok w rok. Taaa... szkolny wf, to zło wcielone. W trzeciej klasie mieliśmy balet i miałam zagrożenie, bo nie mam tak dobrej koordynacji ruchowej, aby móc robić te obroty itd. Wolę w piłę pograć, a nie wyginać ciało jak jakaś prima donna. Taaa... kilka miesięcy temu włączyłam TV i trafiłam na jakiś kanał religijny, gdzie księża tłumaczyli jak jakimś niedorozwojom, że człowiek niepełnosprawny, to też jednak jest człowiek ;D
Usuńja już szczerze mówiąc ma dość programów, gdzie o niepełnosprawnych się mówi bez nich i to mówienie że jednak my jesteśmy ludźmi nie ufoludkami doprowadza mnie do szału, jakbyś była zainteresowana to ja mogę ci podesłać kilka linek do programów, gdzie jesteśmy we własnej osobie i mówimy sami za siebie :-)
UsuńNie, dzięki :) Nie muszę się uświadamiać, że jesteście normalnymi ludźmi ;D
Usuńcudownie, ze są tacy ludzie jak ty :-)
UsuńDziękuję :) Też jestem zachwycona swoim istnieniem ;D Nie ma co, do skromnych osób to ja nie należę :)
Usuńi doskonale ... ja też skromnisią nie jestem :-) i lubię przebywać w swoim towarzystwie :-)
UsuńGrunt to się cenić ^^
Usuńi się nie poddawać krytyce :-)
Usuń...trzymać jak wyżej (tzn. jak w poście napisane) i nie poddawać się, a tym, którzy uważają niepełnoprawnych za gorszych albo innych, cóż ...współczuć.
OdpowiedzUsuńSerdeczności!:)
tak ja zawsze mówię, że to już ich problem nie mój ... kiedyś przejmowałam się ludzkim gadaniem teraz ja na to rybka :-)
UsuńChodzę na zajęcia dla osób mniej lub bardziej ale jednak sprawnych i widzę jak trudno jest rączki i nóżki zmusić do działania. Szczególnie skoordynowanego. A pani przy tym wszystkim jeszcze krzyczy:"Oddychać, dziewczyny! Oddychać!" Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńno to u nas na zajęciach nikt na nikogo nie krzyczy, wszyscy zdajemy sobie sprawę z własnych ułomności i innych niedomagań nie krytykujemy ...
UsuńChyba użyłam złego słowa. Zamiast "krzyczy" powinnam była napisać "ciągle przypomina". Nasza instruktorka jest bardzo miła i kompetentna, chętna do pomocy. Panie, choć w zasadzie sprawne, mają różne problemy zdrowotne, ale atmosfera na zajęciach jest wręcz radosna i każdy zmaga się ze swoim ciałem bez skrępowania, za to często ze śmiechem.Pozdrawiam cieplutko:)
Usuńno i o to chodzi by walczyć mimo wszystko ... z doświadczenia wiem, że o wiele lepiej się współpracuje z osobami co coś w życiu przeżyli i może to paradoks, ale im bardziej cierpieli tym lepiej umieją pomóc i częściej na ich twarzy gości uśmiech ...
UsuńMadziu, bo boimy się tego, czego nie znamy. Nie ma co się dziwić, taka ludzka natura. A jeśli dodać jeszcze do tego steretypy i uprzedzenia-mieszanka wybuchowa gotowa.
OdpowiedzUsuńMadziu , tak czytam Twoje wpisy teraz i 2 lata wcześniej i widzę jak bardzo się zmieniłaś, jaką drogę przeszłaś. Jestem z Ciebie dumna :*
te stereotypowy są najgorsze ... oj tak długą drogę przeszłam i się nie zamierzam zatrzymać ...
UsuńNie chcę, żeby to dziwnie zabrzmiało, ale... zawsze chciałam poznać kogoś takiego. Kogoś kto się nie poddał. Zawsze mi się wydało, że niepełnosprawni mają w sobie więcej wiary w życie.
OdpowiedzUsuńmy po prostu wiemy jak łatwo stracić życie i czerpiemy z niego garściami :-)
Usuńbardzo podoba mi się hasło papudrak ;d ja (o ile mi wolno) to jestem z ciebie dumna i chętnie przybiłabym ci piąteczke ;> dobrze, że na zajęciach możesz się totalnie wyluzować
OdpowiedzUsuńbardzo mi miło ... no to piąteczka :-)
UsuńCzasami to, czego człowiek potrzebuje najbardziej, to właśnie to zmęczenie po intensywnym treningu ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie to zmęczenie jest zbawienne ...
Usuń