wtorek, 25 lutego 2014

"Sko­ro nie można się cofnąć, trze­ba zna­leźć naj­lep­szy sposób, by pójść naprzód."

Spotkało się 20 osób, różnych osób. Z różną niepełnosprawnością. Jedni chorowali od dziecka, innych kalectwo dopadło w trakcie życia. Mózgowe porażenie dziecięce, uraz mózgowo-czaszkowe, stwardnienie rozsiane, uraz rdzenia, przepuklina kręgosłupa, głuchota, guz mózgu, zanik mięśni itd. itp. Słuchałam, obserwowałam i się zastanawiałam jak ja mogę tym ludziom pomóc. Bo jak pomóc na przykład 29-letniej dziewczynie, nad którą rodzice rozpostarli wielki parasol ochronny, nigdy sama nie wychodzi z domu, nie ma przyjaciół, na samo pytanie o chłopaka czerwieniła się jak mała dziewczynka. Jak pomóc osobie, która nawet dobre słowo odrzuca. Co powiedzieć komuś, kto całe życie słyszy, że się do niczego nie nadaje. Co powiedzieć dziewczynie, która najbardziej na świecie kocha konie, a po upadku z jednego z nich nie potrafi nawet poprawnie mówić. Jak pocieszyć dziewczynę grającą w siatkówkę, a teraz ledwo się poruszającej na kiepskiej protezie. Co poradzić dziewczynie pragnącej mieć dziecko, a bojącej się, że potomek odziedziczy wadę.
Niby bił od tych wszystkich ludzi optymizm, na pierwszy rzut oka wydawało się, że wszyscy są pogodzeni z losem, cieszyły uśmiechnięte twarze. Niestety w rozmowach w cztery oczy okazywało się, że nie jest wesoło. Rodzina dołuje. Znajomi się odsuwają. Świat jest nie przystosowany. Daleko do cywilizacji. Ogromny ból i to nie ten fizyczny, ale gównie ten psychiczny. Na drodze same górki i pagórki.
Co można zrobić w tydzień?? Wysłuchać, uśmiechnąć się, poklepać po ramieniu, przytulić?? A może poczęstować czekoladą, zrobić herbatę i po prostu być?? Jak w tym wszystkim odnaleźć siebie samego?? Czy ja się do tej pracy nadaję??

28 komentarzy:

  1. Magdo, zadajesz sobie takie pytania, a to dowód na to, że się nadajesz, że chcesz dla nich jak najlepiej, że obchodzi cię to, żeby byli szczęśliwi, albo przynajmniej szczęśliwsi!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nic konkretnego dla nich zrobić nie mogę ... znam większość tych problemów z autopsji ...

      Usuń
  2. Wysłuchać
    Być
    Zrozumieć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie to niby proste ...

      Usuń
    2. Wcale nie jest proste
      Większość ludzi unika trudnych spotkań
      Ludziom doświadczonym jest latwiej nawiązać kontakt

      Usuń
    3. Wiesz ja chyba jednak wolałam być uczestnikiem takich obozów, wtedy nie musiałam odpowiadać na trudne pytanie i nie musiałam się zastanawiać jak pomóc ... choć z drugiej strony teraz wiem, ze jestem coś warta, komuś potrzebna, choćby dlatego, ze potrafię słuchać ...

      Usuń
    4. Słuchanie to najważniejsza rzecz na świecie
      Tak czesto ludziom się nie chce słuchać
      Niecierpliwia sie
      Boja, że to ich obciąży Jestem pewna że będą cie wspominać. Baaardzoo długo

      Usuń
    5. a jak jak długo będę ich wspominać :-) ... moi pierwsi podopieczni i to jacy wspaniali :-)

      Usuń
    6. Mam nadzieję że to nie ostatni raz?

      Usuń
    7. ja też mam taką nadzieję, bo to praca wymagająca potwornie jest, ale ile daje satysfakcji :-)

      Usuń
  3. ja bym bardzo chciała żeby dawniej ktoś mnie wysłuchał tak, jak Ty to robisz. musiałam się sama zmagać z samotnością i sama walczyć ze sobą, z otoczeniem, z lekiem rodziny, z chuchaniem i nadmiernym dmuchaniem, z nieprzystosowaniem otoczenia, ze zdziwieniem i potępieniem, z lekiem, z....................................................
    dla mnie wystarczyłoby, żeby ktoś mnie wysłuchał, bo wtedy problemy w świetle dziennym, wypowiedziane na głos wyglądają mniej groźnie, maleją, a niektóre znikają jak wampiry wystawione na słońce.
    dobrze, że jesteś i robisz to, co robisz :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. robię dokładnie to co kiedyś ktoś zrobił dla mnie ... ja dzięki temu, ze ktoś mnie wysłuchał, otarł łzę, poklepał po plecach, a potem dał "kopa" żyję i jestem tym, kim jestem ...

      Usuń
    2. czyli, że warto robić to, co robisz :)

      Usuń
    3. mam taką nadzieję :-)

      Usuń
  4. mysle, ze sama zmiana otoczenia, kontakt z innymi, ktorzy sa w podobnej sytuacji, rozmowa, sa niezwykle wazne. Nie chodzi o to by te problemy rozwiazac, bo czesto sie nie da, ale zeby ktos je zauwazyl, by moc podzielic sie swoimi uczuciami z kims kto je zrozumie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oooo to jest właśnie sedno tego wszystkiego i dlatego to ma sens :-)

      Usuń
    2. nasza Lola powiedziała to, co i ja bym Ci napisała
      jesteś teraz ważna dla wielu ludzi, jesteś ich drogowskazem i powierniczką
      :***

      Usuń
    3. mam nadzieję, że byłam dla nich kimś ważnym przez te 7 dni i coś w nich zostało po naszych rozmowach ...

      Usuń
  5. Najważniejszy dla tych ludzi jest Twój autentyzm. To, że na wszystkie pytania masz gotową odpowiedź, niczego Twojej pracy nie ujmuje. Liczy się poświęcona uwaga, zrozumienie, a przede wszystkim nieustanna gotowość poszukiwania rozwiązań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być: "nie na wszystkie pytania..." :-))).

      Usuń
    2. :-) no właśnie, niestety nie znam odpowiedzi na żadne pytanie, no chyba że dotyczy bardzo przyziemnych spraw, typu "skąd uzyskać dofinansowanie na coś tam" to wiem bo często sama się z tym użerałam ... ale kto zna odpowiedzi na pytanie "dlaczego ja??" albo "jak żyć??" ...

      Usuń
  6. Aż nie wiem, co mogłabym powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja bym królestwo oddała za to wysłuchanie, psychologowi płacę, to nie to samo... Myślę, że uczestnicy też docenili fakt, że mogli się swobodnie wygadać. To niewiele tylko z pozoru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się kochana dowiem, czy przypadkiem nie ma oddziału naszej fundacji w Krakowie i może mogłabyś wziąć udział w jakimś fajnym projekcie ...

      Usuń
    2. Byłabym bardzo wdzięczna, może coś by drgnęło w końcu w moim sercu uśpionym....

      Usuń
    3. zaraz ci wyślę na priv ... wiesz na nie wiem czy leczą serca, co prawda znane są przypadki ogromnej miłości, ale tak naprawdę w tym wszystkim chodzi o aktywizację :-)

      Usuń
  8. Magdzioł nadajesz się ponieważ znasz temat od podszewki .Ale , ale ...mój pierworodny , jako dziecię był alergikiem ( to znaczy jest zaleczonym od wielu lat) drugiego stopnia , co oznaczało w tamtym czasie schowanie dziecka pod klosz i to dosłownie .Alergia dosłownie na wszystko i wielka mordęga dziecka . Po latach wpadliśmy na rewelacyjną doktor a ja zaczęłam bez strachu traktować chorobę po macoszemu , czyli bez klosza ochronnego.
    Masz rację że otoczenie potrafi stłamsić i zniszczyć odporność psychiczną

    Dośka do Magdzioła

    OdpowiedzUsuń