poniedziałek, 3 lutego 2014

"Jak Ci źle to znajdź kogoś komu gorzej"

Takiego sformułowania użył kiedyś mój kolega i może coś w tym jest, bo jak spotykamy kogoś komu jest w życiu gorzej to nam robi się lepiej. Nie mówię tu o uczuciu triumfu, ja zawsze w takich sytuacjach dochodzę do wniosku, że trzeba przestać narzekać, wziąć się w garść i być może spróbować pomóc tej osobie.

Miałam kiedyś szanse wyjazdu na turnus szkoleniowo-integracyjny. Byli tam ludzie niepełnosprawni, matki dzieci niepełnosprawnych,  młodzi ludzie usamodzielniający się (z domów dziecka) i matki którym odebrano dzieci. Historie tych wszystkich osób były porażające. Bite, porzucone dzieci, maltretowane matki, choroby dzieci, śmierci, tragiczne historie, okropne przeżycia. Po dwóch tygodniach słuchania tego wszystkiego doszłam do wniosku, że jestem szczęśliwym człowiekiem.

Bo na co ja narzekam??
Mam cudownego, zdrowego syna, z którym (po za jednym strajkiem jeszcze w podstawówce) nie było żadnych problemów.
Mam męża, który mnie nie zostawił, a przecież mógł, był czas, że życie ze mną było bardzo trudne, a on był i jest. Zawsze mnie wspiera i nigdy nie dał mi odczuć, że jestem jakaś inna.
Mam wspaniałą siostrę, która urodziła się jak miałam 15 lat i wtedy stojąc nad jej łóżeczkiem myślałam "co ja gówniaro będę z Tobą robiła?". Dziś nie wyobrażam sobie życia bez niej.
Mam mamę, która zawsze jest, kiedy jej potrzebuję.
Mam dwie ukochane babcie, które zawsze się za mnie modlą.
Mam przyjaciółkę, prawdziwą z najprawdziwszych, przyjaźnimy się już 22 lata.
Mam również dach nad głową, byle jaki ale jest.
Nikt mnie nigdy nie uderzył, nie poniżał, nie zostawił.
A to że jeżdżę na wózku, no cóż życie to nie bajka.


27 komentarzy:

  1. chciauoby się nieśmiauo powiedzieć oras dodać, że masz sympatiem Fariatek...

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, że "nie bajka". Tym niemniej nigdy nie pociesza mnie świadomość ludzkich nieszczęść. Nie umiem myśleć tym torem. Czy dobrze to, czy przeciwnie, źle - nie umiem powiedzieć. Dość, że to tak nie działa.
    Lecz cieszy mnie, że ktoś ( w tym przypadku TY) potrafi dostrzec pozytywy. I to dziś (skoro świt) mnie właśnie zbudowało:-))).

    OdpowiedzUsuń
  3. coś w tym jest, aczkolwiek, nawet jeśli u mnie pojawią się takie "pocieszenia" trwa to tylko chwilę...
    i wracam do miejsca, w którym nie zawsze potrafię docenić, to co mam!!!
    i wkurzam się na siebie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo ciężko jest doceniać to co się, kiedy problemy przeważają ...

      Usuń
  4. to bardzo dobra metoda na świetne samopoczucie :) staram się każdy dzień zaczynać od podziękowania za to co mam, a nie od myślenia o tym czego mi brakuje. kiedy zaczynam wyszukiwać powody, dla których powinnam być szczęśliwa, rozrastają się do niebotycznych rozmiarów i zaczynają przesłania smutki :)))
    bardzo, bardzo się cieszę, że odnalazłaś światełko w tunelu, czyżby dziurawiec zaczął działać? :)
    buziaki :)
    jak Ci będzie jeszcze kiedyś bardzo do d....y to daj znać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) dziurawca to ja nawet jeszcze nie zdążyłam kupić ... zupełnie nie wiem co pomogło ... ja po prostu tak mam raz na górze raz na dole ... a znać dam na pewno, bo komu jak nie wam ;-)

      Usuń
  5. Zawsze trzeba znajdować jasne strony naszego życia. W każdej sytuacji staram się znaleźć coś dobrego. To pomaga iść przez życie. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz rację, Magda. Z drugiej strony to smutne, że ludzie - ja ostatnio też - nie zawsze potrafią docenić to, co mają. Potrzeba nam wstrząsu, bolesnego punktu odniesienia. Też tak miałam ostatnio, ale w innym kontekście. Pisząc pracę licencjacką, coraz częściej żałowałam tematu (portale randkowe to zło wszakże), ale po rozmowie z niepełnosprawną dziewczyną, która musiała zakończyć edukację na liceum i nie była szczęśliwa z tego powodu, puknęłam się w głowę, myśląc: "a ja chciałam pisać w przyszłym roku na inny temat, uwstecznić się przez jednego nieodpowiedzialnego człowieka? Litości!" Teraz praca wrze mimo paskudnej anginy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie przeczytałam na FB o anginie, to przede wszystkim zdrowia ci życzę.
      Czasami potrzebujemy porządnego kopa, ze by zacząć działać ... ale to chyba ludzka natura tak ma ...

      Usuń
    2. Dziękuję, tym bardziej, że lepszego momentu być nie mogło :P
      Nawet twardziele się czasem nad sobą rozckliwiają, chyba trochę w ramach systemu obronnego.

      Usuń
    3. taaa czasem trzeba pomarudzić chociażby dla zdrowia psychicznego :-)

      Usuń
  7. Ileż w Tobie madrości życiowej, Madziu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mądrości jak mądrości, ale trochę doświadczenia :-)

      Usuń
  8. Jesteś cudowną i mądrą kobietą!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ileż to nieszczęść chodzi po ludziach...

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak to piszesz i odczuwam wstyd. Za wszystkie słowa, którymi obarczałam zaświaty bo u mnie jest źle, szaro-buro i ponuro..Nie potrafimy docenić, robimy to zazwyczaj kiedy już jest za późno, o swoim szczęściu przekonujemy się w totalnym dołku - LUDZIE.
    Dodam, że u mnie nowy post i jeśli masz ochotę wpadnij tak jak ówcześnie i pozostaw opinię, nie ukrywam, że każda jest dla mnie na wagę złota :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak już nasza natura, ze doceniamy coś jak to stracimy ...

      Usuń
  11. Też tak czasami myślę , kiedy jest mi trudno.
    Nie mozna mieć wszytskiego w życiu,
    więc nie ma co narzekać i rozjerzeć się za tym co mamy a nie marudzić czego nie mamy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czasami ponarzekać to nawet trzeba, ale oczywiście nie za dużo :-)

      Usuń
  12. najgorsze jest to, ze dla wielu ludzi najważniejsze jest to bogactwo materialne ... smutne :(

    OdpowiedzUsuń