Są takie chwile, że nienawidzę swojego życia. Na przykład wtedy
jak nagle, w najmniej odpowiednim momencie winda przestaje działać, albo nie ma
prądu co się jedno z drugim łączy.
Rok temu szykowaliśmy się na wakacje, mąż urlop wziął, hotel
zarezerwowany, bagaże spakowane, przewodniki turystyczne w pogotowiu, wszystko
zapięte na ostatni guzik. Planowany wyjazd 3 w nocy. A tu nagle trach winda stanęła.
Jest godzina 15, 12 godzin do wyjazdu, sam środek długiego weekendu. Pan dźwigowy
windę naprawi po weekendzie, pani w pogotowiu lokatorskim ubolewa, współczuje,
ale nic zrobić nie może.
Następna sytuacja, wizyta u lekarza, jak to w naszym kraju
bywa wyczekiwana przez blisko 5 miesięcy. I bum winda staje gdzieś między
piętrami i ani w górę i ani w dół.
Natomiast w ostatnią sobotę, impreza na cześć miasta. Jedyna
taka w całym roku. Koncerty, gwiazdy, zabawa pod gołym niebem. I w pizdu prądu brak. Potem to już nawet cieszyło mnie
to, że zastało nas to w mieszkaniu, bo jak byśmy wyszli to stali byśmy pod
blokiem i gwizdali, bo prąd włączyli dopiero w środku nocy.
Takich przykładów mogła bym tu przytoczyć mnóstwo. Wtedy
moje mieszkanie na 7 piętrze staje się dla mnie więzieniem. Uświadamiam sobie,
że moje „mogę wszystko” to tylko złudzenie. A od jakiegoś czasu wisi nade mną „groźba”
wymiany windy. Boję się tego, bo przez dwa miesiące będę uziemiona, a
konkretniej jak księżniczka zamknięta w wieży i nawet mój książę mi nie pomoże.
Oszaleję, nie wytrzymam zamknięta, bez możliwości wyjścia. Jeszcze jakieś trzy
lata temu może tak, wtedy jeszcze tak bardzo nie zależało mi na życiu, ale
teraz już nie potrafię nie wychodzić z domu.
W ciąży z Juniorem musiałam leżeć 4 miesiące -myślałam,ze dostanę na głowę;( Do dziś pamiętam jak mi było ciężko!Przytulam
OdpowiedzUsuńna szczęście ja mam te ciężkie chwile tylko czasami ...
UsuńMożna się wkurzyć...
OdpowiedzUsuńJa zawsze bałam się wysokości
i nigdy nie mieszkałam wyżej niż 1 piętro,
więc na szczęście nie mam tych problemów,
ale każdemu współczuję z powodu posiadania windy ...
ja też mam lęk wysokości i nigdy nie chciałam mieszkać tak wysoko, ale życie wszystko weryfikuje ...
UsuńKurde i co tu powiedzieć ? strasznie to brzmi ,nie myslałaś o zamianie na parter ?
OdpowiedzUsuńoczywiście, że myślałam, była bym skończoną kretynką gdybym nic w tym kierunku nie robiła, ale niestety nie jest to proste ...
UsuńNic nie jest proste to ja wiem ,ale napisalam co mi pierwsze przyszło do głowy ,pozdrawiam serdecznie
Usuńmoje poszukiwanie trwa już kilka lat ...
Usuń7 piętro to faktycznie przeszkoda nie do pokonania. może gdyby to było chociaż 3, to z pomocą męża dałabyś radę dostać się na dół.
OdpowiedzUsuńWiesz dostać się na dół za pomocą męża nie jest aż tak wielkim problemem nawet z tego 7 piętra, gorzej jest dostać się z powrotem na górę ...
UsuńO ja, ależ pech z tą windą.
OdpowiedzUsuńno cóż ...
UsuńMyślałaś o przeprowadzce? Tzn. wiem, że nie każdego na to stać.
OdpowiedzUsuńno właśnie jak się nie ma wystarczającej sumy to można pomarzyć, ale ja ciągle szukam ...
UsuńPodziwiam Cię za zachowanie równowagi. Ja bym ich wszystkich już tam poustawiała.
OdpowiedzUsuńnie jest łatwo ustawiać kogokolwiek jeżeli ma się do dyspozycji tylko telefon ...
Usuń2 miesiące to nie 2 lata, znajomi będą musieli cię odwiedzać częściej, więcej zapłacisz za rachunki telefoniczne, dłużej będziesz siedzieć przeglądając blogi i pisząc notki... szybko zleci, a potem przynajmniej może będziesz pewniejsza w nowej windzie... z resztą, tak jak napisałaś jeszcze nie wszystko wiadomo. nie ma tego złego, nie martw się na zapas :*
OdpowiedzUsuńnajwyraźniej nigdy nie byłaś zmuszona siedzieć dłużej w jednym miejscu i nie wiesz co to znaczy ...
Usuńktoś tu sie chyba zaczyna użalać... co poradzisz? weź się w garść i szukaj pozytywów zamiast sobie samej dokładać
Usuńco jak co, ale na pewno się nie użalam ...
UsuńZamknięcie chyba najgorsze co można wytrzymać. Ale to dobrze, że to tylko (aż) dwa miesiące, a nie więcej.
OdpowiedzUsuńhmmmm dla mnie to zdecydowanie AŻ ...
UsuńJa też teraz będę mieszkać na 7 piętrze:) Ale jak sobie pomyślę że windy miałyby wysiąść a ja z moim sercem miałabym wejść na to 7 piętro... Brrr:| Tyle że u mnie to jednak jest opcja że jakoś tam bym weszła od biedy. Ty masz zdecydowanie gorzej w takim przypadku.
OdpowiedzUsuńZZ tymi windami kurcze powinni coś zrobić. Odkąd mieszkam w Warszawie jeszcze nigdy nie zdarzyło się żeby windy stanęły - a jeśli już to jedna z dwóch, druga zawsze działała. I nawet mi przez głowę nigdy nie przemknęło że jakby wysiadł prąd to kiszka - windy stoją:|
Oby jak najmniej takich niespodzianek Ci się zdarzało. I nie łam się i nie dawaj czarnym myślom!
Oby Tobie się nie zdarzały takie nie miłe niespodzianki ... choć jak są dwie windy to mało prawdopodobne by zepsuły się dwie na raz, ale jak nie ma prądu to już niestety klops ...
UsuńNi tak, będziesz Madziu odcięta od świata - to okropieństwo ...
OdpowiedzUsuńJakże ja szczęśliwa jestem, że windy w mym bloku nie ma. Zresztą mieszkam na pierwszym piętrze.
Pozdrawiam serdecznie.
dla mnie niestety nawet pierwsze piętro to więzienie ...
UsuńAle przecież nawet wtedy, masz swoje okno na świat ..... czyli kompa i nas ;o))
OdpowiedzUsuńno i to jest jedyna dobra rzecz w tej całej sytuacji, choć jak nie ma prądu to i was nie mam (brak neta) ...
Usuń:/ pozytywne nastawienie sobie, radość życia sobie podczas gdy absurdalna rzeczywistość skrzypi w obliczu "pierdoły", która zdrowym utrudni trochę życie a Ciebie zamknie faktycznie jak w więzieniu i zdołuje. Madzia-będzie Cię musiał Mąż z synem nosić. Głupia winda nie może z Wami wygrac przecież...Buziak :*
OdpowiedzUsuńo noszeniu nie ma mowy, tu raczej w chodzi w grę ciąganie :-) ... cholera strasznie mnie to frustruje ...
UsuńWpadłem tu "przez pomyłkę" :-) Zainteresowało mnie pewne hasło. Wolę być znienawidzonym za to kim jestem......."
OdpowiedzUsuń5 maja, minęło 5 lat, jak poruszam się na wózku. Lat mam...... może i więcej, ale duszę nastolatka. Tyle.
Będę Cię odwiedzał, chociaż z komentarzami może być krucho.
Pozdrawiam serdecznie.
Wypadek?? ... oczywiście zapraszam :-)
OdpowiedzUsuńNie, leczony 13 lat na domniemaną chorobę, a zaniedbana miażdżyca tętnic. Zakrzepica i noc. NFZ opłaca więcej amputację niż za leczenie. Ot i wszystkop..
Usuńpozdrawiam
Kochana, dla Ciebie to prawdziwy dramat, rozumiem...ale silna kobietą jesteś, dasz radę! Wierzę w Ciebie:)!
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
jeszcze się tak nie zdarzyło bym rady nie dała ;-)
Usuń