środa, 2 listopada 2016

Boję się :-(



Nie dobrze jak za dobrze, choć tak naprawdę to już od dawna nie jest dobrze.
Od trzech lat robię dobrą minę do złej gry, powtarzając sobie, że będzie dobrze, bo przecież musi być dobrze.
A o co chodzi??
Otóż mój mąż od ponad trzech lat ma problemy z kręgosłupem. Ma ataki bólu i są one tak silne, że nie jest wstanie stanąć na nogi. Te ataki trwają różnie, czasami jest to parę dni, a czasami nawet dwa miesiące.  Teraz trzyma go już od lipca. Ma lepsze dni, ale żaden nie jest pozbawiony bólu. Coraz bardziej go przegina w jedną stronę, chodzi już zgięty w pół, ma problem z wyprostowaniem się. Ciągle na lekach.  Od lekarza do lekarza. Każdy ręce rozkłada, wszyscy widzą problem w jego tuszy, ale cholera znam grubszych ludzi i takich problemów nie mają. Po za tym mój mąż taką ma po prostu budowę, nie jest jakimś ekstremalnym grubasem. Też nie siedzi na kanapie z pilotem w ręku. Prace ma fizyczną, po pracy też rzadko jest czas na bezczynne siedzenie.
Strasznie mnie denerwuje taka spychologia. Podobnie jest u mnie, głowa mnie boli to na pewno od kręgosłupa, bóle w klatce piersiowej to od siedzenia, bóle nóg oczywiście też od siedzenia, bóle rąk od jazdy na wózku itd. itp. Taką zawsze słyszę diagnozę na wszystkie moje dolegliwości. Wózek.
No i dolegliwości mojego męża winna jest tusza, bo rentgen nic nie pokazuje to czyli jest zdrowy. Tylko tłuścioch i leń. Z głupiej gadki lekarzy do tej pory wynikało, że tylko się obżera i nic nie robi. Tak mnie to wpienia, bo ani jedno, ani drugie nie jest prawdą.
A mój mąż jeszcze unosi się honorem i na zwolnienie nie pójdzie i tak cierpi. A jest coraz gorzej, już prawie chodzić nie może, jak gdzieś wychodzi to tylko ze mną i mnie traktuje jak chodzik. Mnie to strasznie denerwuje, bo po pierwsze nie lubię jak ktoś mnie pcha,  a po drugie to nie jest wyjście z sytuacji.  
W końcu znalazł się jakiś spoko lekarz i wysłał go na tomografię … teraz na wynik czekamy z sercem na ramieniu, bo z dnia na dzień jest coraz gorzej. Dziś już do pracy nie poszedł, bo zwyczajnie nie mógł wstać na nogi. Nałykał się tabletek i poszedł do przychodni.
Rany jak ja się boję, jak ja się martwię. Nie chcę krakać, ale pamiętam jak to było ze mną. Jak on jeszcze wyląduje na wózku to zdechniemy, a zważywszy jeszcze na naszą sytuację mieszkaniową … nie nawet nie chcę sobie tego wyobrażać.
Do tego wszystkiego jeszcze ta moja operacja w poniedziałek, jestem u kresu wytrzymałości. Już nie potrafię tak po prostu powiedzieć sobie „Będzie dobrze”. Boję się i tyle. Mam tylko nadzieję, że w środę za tydzień, będę ja już po wszystkim, będę już w domu i  ten mój problem zdrowotny się dobrze zakończy.

16 komentarzy:

  1. Czasem sie nie da tak powiedziec
    to zycie, a nie spełnianie życzeń
    masz prawo sie martwić
    mam nadzieję, ż jednak to sie dobrze zakonczy
    trzymam mocno kciuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że masz prawo do wyartykułowania swoich obaw. Każdy powinien mieć. Buźka)*

      Usuń
    2. Jak dobrze, że ja mam was i mogę się tu "wygadać" :-)

      Usuń
  2. Mój mąż mial dokladnie tak samo (choć szczuply). Rentgen nic nie pokazal a tomograf i owszem, trzy pęknięte dyski i rozlane jadro 😞. Tez chodzil zgięty i w bolu przez 8 miesięcy. Od lekarza do lekarza. Jeśli moge poradzic: jak dobry neurolog powie ze operować to niech sie maz decyduje bo skutki zaniedbania moga byc niemile (skrzywienia, oslabieni stawów, problemy ze stawem biodrowym,obumieranie nerwów). Dzien po operacji maz normalnie chodzil 😊 . Nie pisze żeby straszyć tylko jako ostrzeżenie bo pamietam jak maz krazyl od lekarza do lekarza i kazdy mówil cos innego i juz nie wiedzieliśmy co robić. Ale podstawa to bardzo dobry neurolog a o takiego trudno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie koniecznie namów męża na tę operację. Jeśli jest nadzieja, to nie warto się długo zastanawiać. Ja od pewnego czasu też nieustannie cierpię z powodu kręgosłupa. Jeśli mąż Lidki ma taką poprawę, to jest nadzieja.

      Usuń
    2. na razie czekamy na wynik tomografii, na 14 listopada ma już wizytę u ortopedy, potem będziemy myśleć co dalej ... Potwornie boję się operacji, ale to moja obsesja, bo pamiętam jak skończyła się moja, mężowi nic o mich obawach nie mówię ... jego kolega też miał podobnie i też po operacji było o niebo lepiej, niby od razu, ale musiał jeszcze przejść rehabilitację ... och wlewacie nadzieję w moje serce, dziękuję :*

      Usuń
    3. Ale tylko dobry, sprawdzony lekarz. neurochirurg, żaden ortopeda zwykly. To jest kregoslup a nie jakas tam zwykla noga. Mój mąż mial operacje na Szaserów w Warszawie. No i w trudnych przypadkach polecam Stocer Konstancin.

      Usuń
    4. ależ oczywiście, że neurolog ... ja o tym ortopedzie piszę, bo on go na ten tomograf skierował, więc z wynikiem musi do niego pójść i to dobry ortopeda, więc może pokieruje go dalej.
      No a co do Warszawy to my trochę daleko mamy ...

      Usuń
  3. Magda, znam ból Twojego męża. Od 4 latach moja egzystencja wygląda podobnie. W pracy więcej mnie nie ma niż jestem. Zdecydowałam się, a właściwie znalazłam wreszcie lekarza, który podjął się operacji ( bo u mnie znalazło się kilka przeciwwskazań i zwiększone ryzyko), ale wierzę, że operacja postawi mnie na nogi.
    Nie warto zwlekać. Przez spychologię lekarzy mam uszkodzony nerwy w obydwu nogach, osłabione czucie i drętwienie. Raczej nie wiele da się już z tym zrobić, ale może chociaż przestanie boleć.
    Trzymam kciuki!
    W razie pytań - pisz!
    wyspecjalizowałam się w tym temacie przez ten czas ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o rany ... teraz już wiem, że trzeba działać szybko ... może jednak będzie dobrze i Tobie też życzę jak najlepszego rozwiązania ...

      Usuń
  4. Dobry specjalista to pół sukcesu do odzyskania zdrowia czego Wam życzę ! Obojgu !
    Wiem jak to jest, bo pielgrzymki po gabinetach lekarskich(zazwyczaj prywatnych) nie są mi obce.
    Rzec się chce: szlachetne zdrowie!
    Trzymsię mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz z jeszcze większą niecierpliwością czekam na ten wynik tomografii i z nadzieją ... dziękuję

      Usuń
  5. Za dużo naraz - I Twój mąż i Ty. Trzymam kciuki, żeby tomograf pokazał co jest nie tak i żeby było to łatwe do leczenia. No i niech Twój zabieg mignie szybko i sprawnie. Żebyście znowu odzyskali jako taki spokój ciała i ducha. Rozumiem Twoje nerwy i strach i nie zazdroszczę.
    Trzymajcie się kochani :)

    OdpowiedzUsuń
  6. życzę spokoju i poukładania wszystkiego.Oby problemy zostały tylko wspomnieniem.

    OdpowiedzUsuń