czwartek, 25 lutego 2016

Na luzie :-)

Zainspirowana Rybenka 
Otóż posiadam w domu całe mnóstwo tak zwanych kurzołapek. Słoników, aniołków, kotków itp.
Mam też bardzo wyjątkowe figurki.
Zrobiłam mojemu mężowi imprezę na 30 urodziny, dawno to było, ale prezenty podostawały nie zapomniane. Była gipsowa prezerwatywa, uśmiechnięta, zakończona fantazyjnym pomponem. Dwie świnki, gdzie jedna właziła na drugą od tyłu w wiadomym celu, nawet się wtedy śmiałam, że to tak trochę nasza podobizna. Cycata pielęgniarka. Grzechomiesz zakończony prawdziwą prezerwatywą, na szczęście nie używaną i w opakowaniu.  I jeszcze kilka takich gadżetów o zabarwieniu erotycznym. Mój maż zagospodarował na te swoje cuda jedną półkę w domu i tak to wszystko dumnie prezentował. Jakiś czas potem przyszedł ksiądz po kolędzie już na samym początku, jeszcze podczas śpiewania kolędy jego wzrok powędrował na ową półeczkę i tak przez całą kolędę zerkał w jej stronę, a do tego jeszcze nasz uroczy kotek uparcie właził mu pod sułtane. Niezły mieliśmy ubaw.
Sobie również na 30 urodziny zorganizowałam imprezę, babską. I moja kochana szwagierka, wpadła na genialny pomysł kupić mi wibrator, taki prawdziwy, najprawdziwszy, różowy,  na baterie. Od razu go ochrzciłyśmy Mario. No i jak kilka bab się dorwało do tego cuda techniki, to żadne zdjęcie z mojej trzydziestki jest nie do pokazania. Po pierwsze każda chciała mieć foto z mim nowym przyjacielem i żeby to zdjęcie było normalnie, oczywiście, że nie. Ubaw miałyśmy nie z tej ziemi, a jak nam trochę przeszło szaleństwo na punkcie Maria to zajął honorowe miejsce na samy środku stołu pomiędzy sałatkami i takim sposobem jest na każdym zdjęciu. 



Bo życie trzeba przejść tak aby było wstyd opowiadać, 
ale mile wspominać ;-)

16 komentarzy:

  1. Ha ha ha ha ha

    ale mnie ubawiłaś:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźli jesteście agenci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo my w tym poważnym życiu, szukamy takich chwil o których wnuką będziemy opowiadać :-)

      Usuń
  3. Też miałam pamiętną sesję z wibratorem na wieczorze panieńskim :)
    Zaszyfrowałam plik ze zdjęciami, żeby moje dziecię na niego nie trafiło. A ostatnio jakaś ciekawska bywa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje dziecko widziało i stwierdziło, ze mam matkę wariatkę, a jej kumpele jeszcze bardziej szurnięte ;-)

      Usuń
    2. znajoma tak zaszyfrowała zdjęcia z bieliźnianej sesji, którą uwieczniał jej mąż w czasie rocznicy ślubu, że dostał ją na pendrivie razem z filmem mój mąż :p

      Usuń
  4. Taka dygresja ;)))
    Grzeczne dziewczynki idą do nieba,a niegrzeczne...
    ...tam gdzie chcą ;)
    I zapewne robią to co chcą ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak ... czasem bycie niegrzecznym jest wskazane ;-)

      Usuń
  5. Śmieję się czasem, że mnie tylko taki różowy przyjaciel pozostanie, ale odwlekam nasze spotkanie, ile się da :D
    Świetni wszyscy jesteście, trzeba czasem zaszaleć, a dystans to podstawa :))

    OdpowiedzUsuń
  6. No, no.... ale fajna imprezka musiała być!

    OdpowiedzUsuń