poniedziałek, 9 maja 2016

Miłość matki ...

Kolejny dowód na to, że te moje wyprawy na koncerty, dają mi strasznie wiele. I wcale nie są taką zwyczajną głupotom, szaleństwem.
Jakiś czas temu na jednym z koncertów poznałam pewną mamę. Mamę z 14 letnią córką. Córka jeździ na wózku, ma problemy z oddychaniem (ma rurkę w tchawicy). Córka jest oczywiście fanką, a mama ją po prostu na te koncerty wozi. Na początku mama mnie strasznie denerwowała, jakaś taka dziwna mi się wydawała, tak niby beztroska, niby szalona, ale wszystko to było jakoś tak jakby wyuczone. Takie nie naturalne. Dziewczyna po pierwszym naszym wspólnym koncercie znalazła mnie na FB i trochę sobie poklikałyśmy. W jakiś tam rozmowie okazało się, że jej mama urodziła się tego samego dnia, miesiąca i roku co ja. No sytuacja wręcz niezwykła i postanowiłam do niej zagadać, w końcu w pewnym sensie jak bliźniaczki jesteśmy. Już po pierwszej rozmowie, bardzo dużo zrozumiałam. Tyle razy powtarzam sobie, żeby nie oceniać książki po okładce, a ciągle to robię. Ten głupkowaty styl bycia to taki mechanizm obronny. To taki sposób, żeby przeżyć i nie zwariować. To tak z miłości do chorego dziecka. Każdy na życiowe tragedie ma swoje własne sposoby i nie mamy prawa oceniać. Doskonale ją rozumiem. Mi też zdarza się zrobić z siebie idiotkę, żeby udowodnić ludziom, że jednak jestem normalna. Głupie??!! Może i głupie??!! Ale skuteczne.
Owa mama kocha swoją córeczkę ponad życie. A córeczka jest fanką. Wyobraźcie sobie, że kobieta sprząta ludziom w domach, myje okna po to, żeby zarobić na wyjazdy na koncerty. Bo to taki dodatkowy, nie mały jednak wydatek. Bilety co prawda nie są zbyt drogie, bo tak w granicach 35-50zł, chociaż z tymi biletami to można by jakoś sprawę załatwić, ja bilety oczywiście zawsze kupuję, zarabiam to mnie na nie stać, no i tak dla zasady, ale mam mnóstwo biletów nie naruszonych, bo nikt mi ich nie sprawdzał. No ale do tego jeszcze trzeba dojechać, coś zjeść po drodze. Niektórzy mówią, że to zbędny wydatek, ale ona mówi, że jak widzi radość na twarzy córki podczas koncertów i potem kiedy młoda może się z chłopakami spotkać, to nie jest w stanie jej tego odmówić. Choćby miała śmieci zbierać to zarobi, by córce sprawić radość. To trzeba naprawdę kochać!!!! Ogromnie ją podziwiam, bo nie mam chyba nic gorszego od chorego dziecka.
Kiedyś powiedziała mi coś naprawdę pięknego i wzruszyła mnie aż do łez. "Chciałabym, żeby moja mała miał tyle szczęścia co ty". Bo ja miałam cały ogrom szczęścia w życiu, nie powinnam narzekać. Po pierwsze mino, że nie powinnam to jednak chodziłam (dodam tylko że mam tą samą wadę kręgosłupa co ta młoda, a nawet i gorszą bo wyżej). Nie dopadły mnie żadne choroby towarzyszące. Ułożyłam sobie życie. Udało mi się urodzić dziecko, z którego jestem tak cholernie dumna. I teraz też żyje mi się nie najgorzej. Wyłączając to cholerne mieszkanie. Żeby nie ono mogłabym się nazywać szczęściarą. Jak sobie pomyślę o tych cudownych dwóch kobitkach to tak mi potwornie głupio, że narzekam.
Byliśmy już razem na kilku koncertach, nie ma dnia żebyśmy nie rozmawiał ... myślę, że rodzi się fajna znajomość.

12 komentarzy:

  1. ech, te historie ludzkie...
    ciekawe, że ta sama data urdzin)
    wspaniałe kobiety tego dnia sie rodzą

    czasem własne problemy blednąprzy cudzych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy wspaniałe ... ona na pewno i na pewno mamy mnóstwo wspólnych tematów, a rozumiemy się w lot ... niezwykłe prawda ;-)
      Mój kolega kiedyś zawsze mówi "jak ci źle, znajdź kogoś komu gorzej, a zrobi ci się lepiej" i chyba tak to jest niestety ...

      Usuń
    2. znam też takich, którzy nawet jak wiedzą i widzą, że inni maja gorzej, to się bardzo nad soba użalaja
      zresztą, psychika też może bardzo dokuczać, nie da się byc optymistą wbrew sobie,

      Usuń
    3. no tak zdecydowanie ... ja osobie mówię, że jestem po prostu realistką ze szczyptą optymizmu :-) ale staram się cieszyć drobiazgami ...

      Usuń
    4. Ty jesteś wariatka z wielkim sercem i uśmiechem:)

      Usuń
    5. lubię być wariatką :-)

      Usuń
  2. Koncerty to świetna terapia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspólne problemy zbliżają i ze wspólnych problemów rodzą się fajne znajomości :) Postawa tej mamy godna podziwu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak podobne problemy zbliżają bardziej niż wspólne radości ... a mama z niej cudowna i córka dzięki temu cudowna :-)

      Usuń