poniedziałek, 7 stycznia 2013

"Mówiąc, że siebie znam- wca­le nie jes­tem te­go ta­ka pewna... Pot­ra­fię zas­koczyć... na­wet swe od­bi­cie w lustrze."

Normalnie nie wierzę ... mój mąż się wstydzi, że ma żonę na wózku. Może "wstydzi się" to nie odpowiednie słowo, ale trudno mi to nazwać.
Mój maż jakoś nie angażuje się w życie społeczne wirtualnie, ma co prawda NK i FB, ale jakoś to go nie zajmuje zbytnio. Ostatnio przeglądając moje fotki stwierdził, że musi coś zrobić na swoim profilu FB bo ma jakieś przedpotopowe zdjęcie profilowe i zero innych. Więc wspólnie usiedliśmy  zaczęliśmy szukać fajnych fotek na jego profil i nagle usłyszałam "o to jest fajne tylko wykadruj tak, żeby nie było widać wózka" "CO!!!!!!!!!????????" Zaskoczyło mnie to potwornie, żyjemy z moim wózkiem już 9 lat. Zarówno ja jaki i on. Wydawało mi się, że on nie ma z tym żadnego problemu i nigdy nie miał. To ja się kiedyś wstydziłam wózka, starałam się ukryć pod czapką z daszkiem i ciemnymi okularami. Dziś oczywiście ja się już nie wstydzę wózka. Wstydzę się tego, że jestem gruba, ale nie wózka. To, że wyglądam jak wyglądam mam w jakimś tam stopniu na to wpływ, ale na to że poruszam się na wózku nie ma żadnego wpływu. Nie nałożę na wózek czapki nie witki, nie zacznę udawać, że go niema. Jest i będzie ze mną zawsze i to na pewno nie jest powód do wstydu i ukrywania. Już nie!!!!!!!!!!!!

45 komentarzy:

  1. A może jesteś po prostu ładna
    i chciał się pochwalić tym co piękne?
    Ja też wybieram zdjęcia najładniejsze z najładniejszych,
    upiększamy w ten sposób rzeczywistość,
    to normalny odruch...
    Wolisz swoje najgorsze zdjęcia czy te najlepsze ? :-)
    A niby modelki są piękne ??
    Mają bardzo dobrze zrobione zdjęcia.
    Nie ma powodów ,żeby cieszyć się z wózka,
    ale też nie ma powodów by się nim chwalić.
    Ja bym tak do tego podeszła, bez emocji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno mi do tego podchodzić bez emocji ... oczywiście, ze ja też wybieram te najpiękniejsze zdjęcia, ale wózek i ja to jedność, nie chwalę się nim (bo też nie ma czym), ale nie zamierzam też go ukrywać ...

      Usuń
  2. Nie ma sposobu, by podejść do tego bez emocji. Po pierwsze najważniejsze byś Ty siebie akceptowała, a po drugie, by akceptowali Cię najbliżsi. Jak więc masz się nie złościć, gdy czujesz,że coś szwankuje na tej linii..
    ALE. Myślę podobnie jak Jasna, człowiek, by się wylansować ubarwia rzeczywistość, i może to było pierwszą myślą Twojego męża(druga była już na pewno inna), która skończyć się miała kadrowaniem.
    Krótkie nogi, blizny na twarzy, otyłość też są jednością z ludźmi, ale ile zabiegów się stosuje, by to zatuszować i ukryć. Zdjęcia od dołu, tony pudru, czarna, wyszczuplająca odzież, to tylko zabiegi "liftingujące", ale czy oznaczają od razu brak akceptacji?
    To nie zmienia faktu, że ja na męża gniewałabym się około tygodnia, oczekując jakieś rekompensaty w postaci prezentu przez duże P. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam się na niego nie gniewam, bo gniewanie się nie jest w mojej naturze, oczywiście prezent byłby mile widziany :-) ... on oczywiście wykręci kota ogonem i powiedział, ze myślał, że to ja nie chcę wózka pokazywać ... może ujmę to tak nie zaakceptowałam mojego kalectwa, ale nauczyłam się z tym żyć i sam sobie jak i wszystkim na około próbuję wmówić, ze jest OKI i koniec kropka ;-)

      Usuń
    2. Myślę, że właśnie na tym polega akceptacja. Nikt nie wybiera sobie, żeby było mu ciężej, ale jak już wie, że tak być musi to gromadzi siły. I jest OKI.

      Usuń
    3. oboje, a nawet cała nasza trójka na co dzień o tym nie myśli, ale na przykład dziś napisała do mnie wychowawczyni syna z informacją o zebraniu, mąż nie może bo do pracy, a ja hmmmm i co tu odpisać nauczycielce (zastanawiam się czy ona wogle wie, ze ja na wózku, zawsze mąż mógł to szedł na zabranie i dylematu nie było)

      Usuń
  3. Może zapytaj wprost, tylko na spokojnie, czy ma problem z tym, że poruszasz się na wózku. Być może nie miał wcale tych "niewłaściwych" intencji. Być może chciał np. tylko uciąć zbędne, niezdrowo ciekawskie pytania? Wiesz, są ludzie, którzy zapytają wprost, co się stało, a inni będą szeptać za plecami głupoty i się wtrącać, w taki właśnie niefajny i niezdrowy sposób. Bo są ludzie i ludziska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja się go zapytałam od razu jak już napisałam w odpowiedzi dla melena wykręcił kota ogonem ... i tak sobie myślę, ze oboje mamy z tym problem, staramy się żyć normalnie, staramy się o tym nie myśleć, ale zawsze gdzieś tam w tyle głowy wiemy, ze nie wszystko jest tak różowo ...

      Usuń
    2. Na pewno nie jest różowo i na pewno masz prawo się czasem złościć na taką sytuację. Jednak sądzę, że płeć męska jest jednak zbyt prostolinijna by ukrywać prawdziwe intencje ;) to jednaj nie są istoty za bardzo skomplikowane, w przeciwieństwie do zagmatwanych kobiet, które lubią czasami ukrywać prawdziwy sens wypowiedzi i oczekiwać zarazem jego odkrycia ;)

      Usuń
    3. a może ja jak zwykle przesadzam ;-)

      Usuń
    4. nie przesadzasz - jesteś po prostu sobą - kobietą :) mamy lekki "przesadyzm" w genach :D

      Usuń
    5. Nooo, to przeglądnęłam cały blog, uzupełniłam kilka nieprzeczytanych postów. Powiem Ci, że Cię podziwiam. Lubię czytać Twojego bloga. Poza tym ma jeszcze jedną zaletę, o której może nie wiesz - pokazujesz swój świat. Jako osoba sprawna nie zdaję sobie często sprawy, z jakimi przeszkodami Ty się musisz zmagać - codziennie. Coś, co dla mnie jest zapewne rzeczą czy czynnością oczywistą - dla Ciebie nie jest już takie proste. I bardzo Ci za tą naukę dziękuję :) Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego komentarza źle.

      Usuń
    6. Miło czytać to co piszesz ... odkąd powiedziała sobie "jeżdżę na wózki i co z tego" postanowiłam trochę nauczyć ludzi żyć ze mną, pokazać innym, że my kulawi nie jesteśmy tacy straszni :-) ... a to, ze już nigdy w życiu nie umyję okien to jakoś mnie bardzo nie martwi ;-)

      Usuń
    7. o widzisz - to Ci powiem, że ten fakt powinnaś zapisać w kolumnie "plusy" ;)

      Usuń
    8. Parę jeszcze bym takich plusów znalazła ;-)

      Usuń
  4. Mam wrażenie, że chyba sama tak do końca nie zaakceptowałaś swojej odmienności, a otoczenie podobno to wyczuwa. Być może i on ma z tym jakiś problem, a być może właśnie myślał o Tobie... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, ze nie zaakceptowałam, ja nauczyłam się z tym żyć ...

      Usuń
  5. Z tym co w sercu, a z tym co w glowie to nie to samo... Przez cale zycie, kazdego dnia trzeba akceptowac i innego wyjcia nie ma... Nikt nie da czlowiekowi odpowiedzi na tak trudne pytania. Trzeba rozmawiac, pytac..., ale tak do konca nie dostaniemy takiej odpowiedzi, ktora nas zadowoli...Samo zycie po prostu!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaaa życie to nie bajka ... a ja lubię trudne pytania, nawet kiedy nie uzyskam na nie jednoznacznych i prostych odpowiedzi ...

      Usuń
  6. Widzisz, skoro Ty sama nie od razu zaakceptowałaś swoją sytuację, to trudno dziwić się mężowi. Jak widać on potrzebuje na to więcej czasu, może nie potrafi sobie tego poukładać, wytłumaczyć. Nie ma sensu się wzajemnie stroszyć, może postaraj się mu jakoś w tym pomóc. To, że jesteś na wózku, wcale nie musi być jednoznaczne z tym, że jesteś słabsza. Często tak jest, że osoby chore bardziej wspierają swoje otoczenie niż odwrotnie. Bo to nie wynika z siły fizycznej, tylko ze świadomości.
    Trzymam za Was kciuki :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja słaba?? Widać, ze jesteś tu pierwszy raz :-) minęło wiele lat, oczywiście, ze to wszystko nie było łatwe na początku i nie da się przejść nad kalectwem tak na pstryknięcie palcem i nigdy do końca nie da się tego zaakceptować, tylko, ze ja zawsze myślałam, że on nigdy nie miał z tym problemu ... i wcale się nie stroszymy :-)

      Usuń
    2. No to właśnie napisałam, że wcale nie musisz być słabsza :))
      No i dobrze, że się nie stroszycie:))

      Usuń
  7. ...nie osądzaj męża zbyt ostro, to, że jest z Tobą, to znak, że mu Twój wózek nie przeszkadza, mi się wydaje, że przy wyborze zdjęć, tak po męsku, czyli bez zastanowienia chlapnął...i na 100% pożałował...
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja tam ani przez chwilę nie myślałam inaczej i nie zamierzam go osądzać tylko tak zwyczajnie po ludzku mnie to zdziwiło ...

      Usuń
    2. ...mężczyzna czasem zachowuje się jak Filip z konopi :)

      Usuń
    3. chyba każdemu zdarza się palnąć coś bez namysłu :-)

      Usuń
  8. Wiesz , mi sie tez wydaje ze jesli ktos jest z druga osoba tyle lat to nie ma mozliwosci zeby sie jej wstydzil, a wrecz przeciwnie tym bardziej udowadnia ze ja kocha, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i niech udowadnia dalej :-) a ja nie wykadrowałam :-)

      Usuń
  9. może źle to zrozumiałaś... ja kiedy byłam dzieckiem bardzo nie lubiłam gdy moi rówieśnicy przyglądali się mojej mamie, bo "nie tak chodzi", rozmawiajcie, bo tylko szczera rozmowa może tu pomóc, mąż w końcu powinien być Ci oparciem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozmawiamy, i jest moim oparciem zawsze i wszędzie ... ale po tych wszystkich latach ja już nie zwracam uwagi na patrzących się ludzi, a on ciągle to widzi ...

      Usuń
    2. wiesz, łatwo jest mi mówić i pisać na ten temat, co ktoś powinien, ale tak naprawdę dopiero będąc w takiej sytuacji można się "mądrować", a wtedy wcale nie jest to już takie proste... co do książki Agnieszki Krawczyk jest z 2010 r. więc może być w bibliotece pozdrawiam Cię bardzo serdecznie!

      Usuń
    3. z doświadczenie wiem, ze cudze problemy zawsze wydają się prostsze i do rozwiązania :-) ... dzięki będę szukała

      Usuń
  10. Jestem za stwierdzeniem Tygrysa 1012 i za tłumaczeniem Męża Twego. Poprostu pamięta żeś się nie akceptowała i nie chciał zrobić Tobie przykrości tym zdjęciem z wózkiem, no i narobił bałaganu w Twoich myślach ;) Faceci są dziwni swoim rozumowaniem, hihihihihi :D
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za bardzo to nie nabałaganił, zdziwił i tyle ;-)

      Usuń
  11. Bardzo dobre podejście. Madzia! jestem z Ciebie dumna!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem podobnego zdania, że bardziej winno się wstydzić np. tej przytoczonej przez Ciebie grubości, czy też czego innego, na co mamy jakikolwiek wpływ, ale nie tego, na co tego wpływu nie mamy. Jesteś gruba? Możesz poćwiczyć (chociaż wiem, że w Twojej sytuacji jest to z pewnością trochę utrudnione, ale chyba jednak możliwe?), przejść na dietę. Nie grzeszysz inteligencją? Są książki. Nie potrafisz zrobić czegoś innego?* Możesz się nauczyć. Ale nie da się przeskoczyć czegoś, co jest fizycznie niemożliwe i nie ma powodu do wstydu.

    * przykłady, nie odwołuj ich do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaaa zdecydowanie więcej robię teraz sama dla siebie, niż robiłam to kiedy chodziłam, no i czytam, no i się uczę, też ćwiczę (chodzę przecież za pomocą rąk) oczywiście żartuję, oczywiście, ze mogę ćwiczyć, nie pobiegam, przewrotu nie zrobię, ale z ciężarkami, skłonami itd jestem za pan brat ... moim największym problemem jest to, ze zajadam stres, a tego mi niestety nie brakuje ;-(

      Usuń
    2. Gratuluję CI, Magdo.Zdrowej postawy i siły, co ją w sobie masz.Wszystkiego, co najwspanialsze na Nowy ROK 2013.Serdeczności.

      Usuń
    3. Czasami brakuje mi tej wewnętrznej siły :-(

      Usuń
    4. To może zajadaj czymś niskokalorycznym?

      Usuń
  13. przykre ,oj bardzo przykre . Madzia zabrakło mi słów pozytywu, a te co się ze mnie wydobywają zioną jadem . Możliwe że psychika męża jest słabiutka i nie umie sobie dać rady z zaistniałym stanem Twego zdrowia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj chyba bardziej poważnie to potraktowałaś niż ja ... oboje z mężem całkiem nie źle radzimy sobie z moim kalectwem, tylko czasami wkradają się w nasze życie takie drobnostki ...

      Usuń