sobota, 26 września 2015

Kto jak nie ja??

Chcecie wiedzieć co stało w poprzednią niedzielę??
Nawet jak nie chcecie to ja napiszę, bo to we mnie siedzi. Muszę to wyrzucić.

Otóż wracając z zajęć złapał mnie deszcz. Deszcz to oczywiście mało powiedziane, ulewa. Zanim dotarłam do domu to nie było na mnie suchej nitki. No i jak to bywa w taką pogodę nikt się po klatce nie kręci, bo komu się chce na deszcz nos z domu wystawić, a co za tym idzie nie było komu mi pomóc na tych przeklętych siedmiu schodach. Czekałam 15 minut i nic. Cała się trzęsłam z zimna, bo jak już wcześniej pisałam byłam calutka mokra. Więc rad nie rad, zlazłam z wózka i się na tyłku wciągnęłam po schodach. Jak się już wciągnęłam to byłam tak zdenerwowana, że z powrotem na wózek wdrapać się nie miałam sił. Zatem również na tyłku wśliznęłam się do windy, a potem z windy do domu.
No tak z jednej strony to super, poradziłam sobie, ale z drugiej strony to strasznie poniżająca tak czołgać się po brudnej klatce schodowej. Całe szczęście, że nikt nie widział tych moich manewrów, bo bym się ze wstydu spaliła. Wiem, wiem to nie ja powinnam się wstydzić tej całej sytuacji, ale na samą myśl chce mi się wyć.
I niech mi ktoś powie, że ma przesrane życie.

środa, 23 września 2015

Dam radę??!!!

Podobno jaki poniedziałek taki cały tydzień.
U mnie się zaczęło od niedzieli ... nawet sobie nie wyobrażacie jakiego upokorzenia doznałam. Z jednej strony wiem, że twarda jestem i zawsze sobie poradzę, ale z drugiej to bywa dla mnie bolesne, że radząc sobie się upokarzam.
Poniedziałek też był do D*** i to przez wielkie D.
Wtorek już całkowicie mnie załamał ... pękłam i pół dnia ryczałam.
A dziś?? Dziś postanowiłam się nie poddawać. Poszłam do biblioteki, wypożyczyłam książki na chandrę i chciałam się zapomnieć w czytaniu. Niestety życie nie daje mi o sobie zapomnieć. Potwornie boli mnie ręka. Ale tak boli, że dawno nic mnie tak nie bolało. Rany nie mogę się z tego bólu na niczym skupić, nie wiem gdzie ją wsadzić.
MASAKRA

piątek, 11 września 2015

Strasznie to frustrujące ...

... taaaaaaa Piękne wakacje się skończyły. To był magiczny czas, ale trzeba było wrócić do rzeczywistości.

Mam już pierwsze zajęcia w tym semestrze za sobą i tak mnie naszło na przemyślenia. Po co mi to wszystko?? Bo kto zatrudni 40 letnią kobietę na wózku, na odpowiedzialnym stanowisku behapowca?? No powiedzcie sami!! Idąc na ten kierunek niesiona szczęściem po zdanym państwowym egzaminie na technika administracji, myślałam że BHP będzie dobrym uzupełnieniem. Niestety zupełnie inaczej sobie to wyobrażałam, niż jest w rzeczywistości. 

A tym czasem po 6 latach nauki pracuję za najniższą krajową, wykonuje robotę dla półmuzgów. I nie wygląda na to żeby miało się to zmienić. Czy uważam, że jestem nie doceniana?? Tak, tak właśnie uważam!! Na diabła mi ta cała nauka i średni 5,3?? Najgorsze jest to, że cieszę się z tej roboty, bo zawsze jakiś dodatkowy grosz jest, a skoro nie mogę liczyć na nic lepszego ... no cóż ciesze się i staram się zatrzymać tą robotę nadal. Dzięki niej mogłam w te wakacje spełnić swoje skromne, ale jakże ważne dla mnie marzenia. Umowę jak na razie mam do końca miesiąca. Mimo wszystko chciałabym jej przedłużenia, po trzeba odkładać grosz do grosza na następne wakacje, o których już marzę i doczekać się nie mogę.