piątek, 25 kwietnia 2014

Słońce świeci, życie pędzi.



Moje kręci się w koło nauki. Ja kuję, syn kuje. A dodatkowo dziś mój syn skończył liceum, przyniósł świadectwo. Teraz tylko matura i wakacje będzie można zacząć. Tym bardziej będzie mu spieszno, bo tuż po ostatnim egzaminie jedzie na miesiąc do Szkocji i tam będzie spędzał czas oczekiwania na wyniki. No i dobrze przynajmniej nie będzie szwendał się z kąta w kąt i denerwował.

Szok jaka jestem stara. Mam dorosłego syna. Masakra. Pocieszające jest to, że nie wyglądam :-) No i jeszcze to, że moja nauka mnie trochę odmładza.

No to wracam do nauki :-)

PS: Poszukuję turnusu rehabilitacyjnego ... wie ktoś może coś?? Region nie sprecyzowany, żeby tylko nie za drogo było.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Zwalniam ...

Jak tam u was przed świętami??
U mnie:
1. Ciągle kuję i nadal czarno to widzę, a przynajmniej jeżeli chodzi o maturę, z resztą mam nadziję dać sobie radę.

2. Łatwiejszą część kursu mam już za sobą, czekam z niecierpliwością na drugą część, mam nadzieję o wiele ciekawszą i być może po niej przeczytacie o mnie nie tylko na blogu, ale i na stronie internetowej. Kurs jest bardzo spoko, ja i wykładowca, sytuacja mnie całkowicie zaskoczyła, ale może dzięki temu mam szansę więcej się nauczyć.

3. Przygotowania do świąt idą mi opornie, ale cholerka przecież człowiek sprząta na bieżąco, więc przed świętami nie musi się zajeżdżać. Dom świątecznie przyozdobiony i tu ciekawostka (tylko się nie śmiejcie) na firankach w kuchni nadal wiszą świąteczne bombki i co gorsza wcale nie przypominają jajek :-) Takie zakręcenie. Dziś na pewno przypomnę chłopakom by je ściągnęli i tak codziennie zapominam.

Ale najważniejsze, jest pięknie, słonecznie, robi się coraz cieplej i chce się żyć.

piątek, 11 kwietnia 2014

Deficyt czasowy ... ma ktoś pożyczyć chwilkę??

Tak właśnie, doskwiera mi chroniczny brak czasu. Nauki ful. Święta już za pasem. A ja jakby tego było mało, załatwiłam sobie jeszcze kurs tworzenia stron www. Czy ja mówiłam, nigdy więcej żadnej nauki?? No no tylko, że mi ciężko na miejscu usiedzieć. Zatem od poniedziałku znowu w biegu.

Łamię stereotyp, że osoby niepełnosprawne siedzą w domu, na kanapie, nic nie robią i umierają z nudów.

Nie obraźcie się i nie zapomnijcie o mnie, ale najprawdopodobniej  pojawię się tu ponownie dopiero po 17 czerwca.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

itd. itp.

O masakra. Jeszcze ta wiertarka za ścianą. No ja rozumiem, ze idą święta i wiosna i trzeba mieszkanie odświeżyć, ale dlaczego właśnie teraz. Akurat teraz, kiedy mam do zwalenia nauki. Potrzebuję skupienia, a w tym hałasie nie słyszę własnych myśli. Moi sąsiedzi nie mają litości.
Zaoczna nauka jest fatalna, mam wrażenie, że ciągle mam jakieś zaliczenia, egzaminy i zero oddechu.

Zostało mi jeszcze:
- cztery zaliczenia;
- jedna praca do napisania;
- pięć egzaminów semestralnych;
- matura z matmy;
- pisemny z rosyjskiego;
- ustny z rosyjskiego;
- państwowy egzamin zawodowy teoretyczny;
- państwowy egzamin zawodowy praktyczny
A potem to już tylko laba. Nie mogę się doczekać.

Z drugiej strony bardzo się boję tej laby. Cholera przez ostatnie cztery lata dużo się w życiu moim działo. Boję się, że znowu utknę w domu.

piątek, 4 kwietnia 2014

Młodość nie wieczność ...

Mój syn był na komisji wojskowej. Dostał książeczkę wojskową z kategorią A, czyli zdolny do służby. No i gdybyśmy mieli poborową służbę wojskową, poszedł by bronić naszej ojczyzny. Tzn. jakby teraz (twu twu twu) wybuchła wojna to bronił by kraju. Przerażające. Mam nadzieję, że żadnej wojny nie będzie. Mnie jednak przeraża coś jeszcze, z dnia na dzień coraz bardziej dociera do mnie, że ja w domu nie mam już dziecka tylko dorosłego mężczyznę. Niedługo wyfrunie mi z gniazda. Nie żebym jakoś rozpaczała z tego powodu, taka kolej rzeczy i tyle. Najbardziej jednak przeraża mnie to, że ja już taka stara jestem.

czwartek, 3 kwietnia 2014

Cel osiągnięty :-)

No i budki kupione. Najzabawniejsze jest to, że na drugiej stronie ulicy. Sklep mi się schował za biedronką, a ja sklerotyczka całkiem zapomniałam, że on tam jest i tyle kilometrów pokonałam. Co prawda nie są takie jak te moje wcześniej upatrzone, ale są bardzo kobiece. Kupione oczywiście na dziele dziecięcym, ale na szczęście w dzisiejszych czasach dziewczynki to modnisie, więc dzięki temu mogę tam dostać buty na siebie. Tak swoją drogę numer 36 to aż tak mała stopa??

środa, 2 kwietnia 2014

Kobietą być ...

Tak to jest jak but z miasta, a noga ze wsi.

Zapragnęłam kupić sobie piękne, kobiece buciki i lipa. Upatrzyłam sobie nawet takie jedne urocze buciki. Niestety nie tak małych numerów. Obskoczyłam wszystkie obuwnicze w okolicy, nawet wybrałam się do Szczecina i odwiedziłam wszystkie duże sieci  z butami. I co?? I cholerka chyba będę musiała pozostać przy obuwiu sportowym.
Zawsze miałam problem z butami, bo mam małe stopy z wysokim podbiciem. Zawsze jakoś udało mi się jednak coś znaleźć. Wyobraźcie sobie, że buty do ślubu kupiłam na dziecięcym, komunijne. Myślałam, że teraz będzie prościej, bo wybór jest zdecydowanie większy i coś dobiorę. Jedyne jakie na mnie pasowały to sportowe, ale takie to ja mam.
Problem jednak w tym, że jakiś czas temu polubiłam spódnice i do nich ni jak nie pasują adidasy. Dwa lata temu kupiłam sobie ładne kozaczki, a że nie chodzę to nie niszczę butów, więc będę je nosić całe wieki. Niestety robi się ciepło i trzeba będzie wyskoczyć z kozaków. No i co je teraz będę nosić do moich spódniczek.
No i ma taki prozaiczny, kobiecy problem.