czwartek, 7 listopada 2013

"Czytanie jest dla umysłu tym, czym gimnastyka dla ciała."

Zarażam czytaniem!! Czyż to nie wspaniale?? To chyba najlepszy choroba na świecie i nikt nią zarażony nie narzeka :-)

Czytałam mojemu dziecku odkąd się urodził, dziś nie wsiądzie do autobusu bez książki. Na wakacjach zawsze mi książka towarzyszy. Ostatnio jak jechał do dziadka na wieś to zabrał więcej książek niż ubrań.
Zaraziłam również mojego męża, idąc do biblioteki zawsze jemu też coś wypożyczyłam i co miał robić wieczorami jak ja się zatapiałam w lekturze, dziś ma swoją własną kartę w bibliotece.
Siostra właśnie ode mnie dostała pierwszą książkę nie będącą lekturą i się zaczęło, dziś godzinami potrafimy dyskutować o książkach.
A teraz w pracy każdą wolną chwilę wykorzystuję, by przeczytać choć kilka stron (pracuję w biurze obsługi klienta i nie zawsze ci klienci są). Moja asystentka na początku kupowała sobie plotkarskie gazetki, w końcu nie wytrzymałam "Po co ty wydajesz pieniądze na te głupoty, coś ci jutro przyniosę", od tamtej pory trzeba walić w szybkę, żeby ją oderwać od książki. Pracę razem ze mną zaczęła również młodziutka dziewczyna, więc żeby ją zainteresować czytaniem zaproponowałam jej Greya, może to nie jest literatura górnych lotów, ale czym można skusić 23-latkę. Przeczytała już wszystkie trzy tomy i teraz czyta Danielle Steel. Nawet taka pani w średnim wieku się zainteresowała "Co wy dziewczyny tak czytacie??  Pożyczcie mi coś to i ja też poczytam."

Mój mąż się trochę się ze mnie śmieje, bo duża część moich zbiorów teraz krąży po biurze.
Bardzo mi się to wszystko podoba :-)